Spór Wojciecha Cejrowskiego z władzami Gdańska trwa w najlepsze. Podróżnik przekonuje, że został wyrzucony z terenu kościelnego, gdzie rozmawiał z fanami i rozdawał autografy. Na jego zarzuty odpowiedziały władze miasta. Cejrowski nie zamierza jednak odpuścić…
W piątek w mediach pojawiła się wiadomość o spięciu Wojciecha Cejrowskiego z władzami Gdańska. Popularny podróżnik rozstawił stragan przy ul. Świętego Ducha, gdzie odbywał się Jarmark Dominikański. Cejrowski rozdawał tam autografy, rozmawiał z fanami i pozował do zdjęć. Wtedy do akcji wkroczyli panowie „umundurowani na czarno”.
Z ostatniej chwili. Wojciech Cejrowski nie stoi już przy Kaplicy Królewskiej w Gdańsku. Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz przysłała sześciu umundurowanych na czarno ludzi (w tym jeden, który przedstawił się jako „Piotr Adrian”), którzy „na życzenie pani prezydent” usunęli pana Cejrowskiego z terenu kościelnego – napisano na stronie The Wojciech Cejrowski na Facebooku.
Czytaj także: Cejrowski o sporze z władzami Gdańska: Śrubę zaczęli przykręcać na ostro
Po pewnym czasie do sprawy odniósł się sam podróżnik. – Ulica Mariacka, stałem na ul. Świętego Ducha, ale przyszła władza. Gdańsk powiedział: won! – powiedział.
Wiceprezydent Gdańska o „insynuacjach Cejrowskiego”
Na oskarżenia zareagował wiceprezydent Gdańska Piotr Borawski. – W pierwszym tyg. Jarmarku Św. Dominika przeprowadzono 33 interwencji w sprawie nielegalnego handlu. Insynuowanie przez pana Cejrowskiego, że interwencja ma charakter polityczny nie ma żadnych podstaw. Pan Cejrowski został pouczony i poproszony o zaprzestanie nielegalnego handlu – napisał na Twitterze.
Podróżnika najwyraźniej nie przekonały wyjaśnienia wiceprezydenta. Wpis Borawskiego skomentował dosadnie: „Gó**o prawda”.
Do wpisu dołączył materiał wideo, na którym tłumaczy, co zdarzyło się w Gdańsku. Cejrowski zdradził, że miejsce, gdzie rozdawał autografy wyznaczył mu proboszcz. Po godzinie interweniowała Straż Miejska. Funkcjonariusze mieli tłumaczyć, że chodnik należy do miasta i Cejrowski nie miał zgody na rozstawienie straganu.
– Ponieważ bardzo grzecznie zażądałem od nich dokumentu poszli sobie. Wracają gdzieś po pół godzinie z urzędnikiem na czerwono ubranym. (…) Trochę personel poniosło, kiedy napisał o „faszystowskich metodach”. Straż Miejską kocham, pomagam im w Gdański. Straż wykonuje rozkazy (…). Nie ich wina – tłumaczy.
Z relacji Cejrowskiego wynika, że urzędnik dał mu 10 minut, aby zabrał się z oznaczonego miejsca. – Ostatecznie trafiłem na schody do Mariackiego [Bazylika Mariacka – red.]. Władza Gdańska to powinna mi podziękować, obojętnie jakiej jest opcji – podkreślił.
Źródło: Facebook, Twitter, wMeritum.pl, Fakt24.pl