Po oficjalnym zakończeniu Mistrzostw Świata i przy niemal pustych trybunach Polki, które zdobyły medal w sztafecie 4×400 metrów odbierały nagrodę. Wszystko przedłużyło się przez protesty różnych ekip.
Polska żeńska sztafeta 4×400 metrów zdobyła srebrny medal podczas Mistrzostw Świata w Dausze. Był to fantastyczny akcent na zakończenie całej imprezy. Polki w składzie Iga Baumgart-Witan, Patrycja Wyciszkiewicz, Małgorzata Hołud-Kowalik i Justyna Święty-Ersetic po ponad 14 latach poprawiły rekord Polski, który wynosi od teraz 3.21,89 sek.
Niestety, na medal nasze biegaczki musiały długo poczekać. Wszystko ze względu na protesty różnych ekip. W konsekwencji nie udało się zorganizować ceremonii medalowej przed oficjalnym zamknięciem Mistrzostw Świata i dekoracja miała miejsce przy niemal pustych trybunach.
Justyna Święty-Ersetic stwierdziła, że odbieranie medalu przy pustych trybunach było słabe, ale na szczęście na stadionie pozostali najbliżsi. „Słabe było odbieranie medalu przy pustych trybunach. Mamy jednak takie szczęście, że zawsze swoje musimy odczekać. Tutaj związane było to z dyskwalifikacjami i protestami. Szkoda, że tak się stało. Na szczęście byli nasi trenerzy, pozostałe dziewczyny ze sztafety i trochę polskich kibiców. Fajnie, że chociaż nasz team został na dekoracji” – powiedziała.
W podobnym tonie wypowiedziała się Patrycja Wyciszkiewicz. „Wiadomo, że lepiej jest odbierać medal przy pełnych trybunach, ale stało się inaczej. Na szczęście były na stadionie bliskie nam osoby. Ta dekoracja rządziła się swoimi prawami. Zresztą chyba mamy pecha do nich, bo w Jokohamie zostałyśmy pominięte. Wcześniej też były takie przypadki, że medale odbierałyśmy później. To przykre. Cieszymy się jednak z tego medalu” – mówiła.
Czytaj także: Brzęczek: „Nie pokazujemy pełni naszych możliwości”
Źr.: TVP Sport