Wotum zaufania uzyskane przez rząd Mateusza Morawieckiego nie było zaskoczeniem. Jednak fakt, że poparło go dwoje parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej wydawał się podejrzany. Politycy szybko zamieścili oświadczenia, w których tłumaczą się pomyłką i błędem.
We wtorek swoje expose wygłosił premier Mateusz Morawiecki. Następnie, po kilkugodzinnej dyskusji, miało miejsce głosowanie. Zgodnie z przewidywaniami Sejm udzielił wotum zaufania nowemu rządowi.
Niektórzy obserwatorzy wrócili uwagę, że Morawieckiego poparło 237 posłów. Tymczasem Zjednoczona Prawica posiada w Sejmie 235 mandatów. Skąd zatem wzięły się dwa dodatkowe głosy?
Czytaj także: Mateusz Morawiecki tłumaczy Elżbietę Witek
Nowy rząd poparło dwoje parlamentarzystów z Koalicji Obywatelskiej: Gabriela Lenartowicz i Marek Hok. Politycy szybko zaczęli się tłumaczyć. Hok w rozmowie z Onet.pl tłumaczył, że poparcie udzielone Morawieckiemu było wynikiem błędu. – Jak się okazuje, system elektronicznego głosowania w Sejmie bywa zawodny… – napisał poseł.
W podobnym tonie wypowiedziała się także Gabriela Lenartowicz. – Mieliśmy problemy z kartami, migały nam. Mam jeszcze dwa głosowania pomylone, gdzie głosowałam, a system pokazuje, że nie głosowałam. Napisaliśmy oświadczenie do marszałka ze sprostowaniem – wyjaśniła posłanka KO.
Na tym jednak nie koniec problemów. W głosowaniu nad wotum zaufania wstrzymało się trzech posłów. Jeden z nich, Jacek Protas z Koalicji Obywatelskiej, stwierdził, że w jego przypadku również doszło do błędu. Choć formalnie wstrzymał się od głosu, to jednak faktycznie chciał zagłosować przeciwko.
„Informuję,że podczas dwóch pierwszych głosowań moje urządzenie do głosowania błędnie pokazywało wyniki. Złożyłem w tej sprawie oświadczenie do protokołu z posiedzenia” – poinformował parlamentarzysta.
Źródło: Onet.pl, Sejm, Twitter