Przestałam zgadzać się na tę Polskę, która na nowo staje przed naszymi oczami. I zaczęłam protestować tak, jak dawniej – powiedziała Krystyna Janda na antenie TOK FM. Aktorka przekonuje, że na kluczowych stanowiskach znajdują się osoby, które są „niewychowanymi chamami”.
Krystyna Janda nie ukrywa, że z obecną władza jej nie po drodze. W ostatnich latach aktorka wielokrotnie brała udział w antyrządowych protestach i często komentuje wydarzenia związane z polską polityką.
W rozmowie z Przemysławem Iwańczykiem z TOK FM przyznała, że nie prowadzi działalności politycznej w sposób „wykalkulowany”. – To po prostu wychodzi ze mnie, wyfruwa jak ptak. Tak chyba po prostu muszę, nie potrafię się powstrzymać – tłumaczy artystka.
Czytaj także: Krystyna Janda: Moje urodziny spędzę pod Sejmem
Zdaniem aktorki, ostatnie 30 lat historii Polski było sukcesem. Dlatego, nie może się pogodzić z polityką, którą realizuje obecna władza. W dalszej część rozmowy zaznaczyła, że rozumie prawo innych ludzi, do własnego zdania. Dostrzega jednak pewien problem.
Krystyna Janda: Na najwyższe stopnie władzy i salony dostali się ludzie, którzy są po prostu zwykłymi, niewychowanymi chamami
– Okazało się, że nie potrafimy tego zdania wypowiadać w sposób spokojny, logiczny. Że na najwyższe stopnie władzy i salony dostali się ludzie, którzy są po prostu zwykłymi, niewychowanymi chamami, brutalnymi kłamcami i to oni decydują o naszym życiu – stwierdziła.
Krystyna Janda: „Na najwyższe stopnie władzy i salony dostali się ludzie, którzy są po prostu zwykłymi, niewychowanymi chamami, brutalnymi kłamcami i to oni decydują o naszym życiu”
— Marcin Palade (@MarcinPalade) December 5, 2019
W dalszej części rozmowy aktorka poruszyła temat fundacji, których celem jest pomoc innym. Jak przekonuje, obecnie część z ich właścicieli boi się o przyszłość. – Powstał rozdział między tym społecznym ruchem a państwem i przykład pana Jurka Owsiaka i jego Orkiestry jest tu klasykiem – tłumaczy.
Jej zdaniem podobne mechanizmy dotyczą świata artystycznego. – Jeśli nagle likwiduje się wszystkie zespoły filmowe i 150 mln zł polskiej kinematografii przeznacza się na zupełnie inną stronę – decyzją jednego człowieka – to mamy powrót do komunizmu, tamtych czasów i do cenzury – zauważyła.
Cała rozmowa jest dostępna TUTAJ
Źródło: TOK FM, Twitter