Janusz Korwin-Mikke ponownie zaskoczył. Tym razem podczas przemówienia w Sejmie stwierdził, że nie ma żadnej epidemii koronawirusa. Stanął też w obronie byłej premier Ewy Kopacz.
W czwartek Sejm obradował nad wotum zaufania dla rządu Mateusza Morawieckiego. Głos w sprawie zabrało wielu polityków, wśród nich był Janusz Korwin-Mikke. Uczestniczył w posiedzeniu Sejmu zdalnie i przypomniał, że PiS ma opozycję nie tylko z lewej, ale też z prawej strony sceny politycznej.
Korwin-Mikke odniósł się jednak przede wszystkim do sytuacji związanej z epidemią koronawirusa. „Prawda jest taka, że nie ma żadnej epidemii koronawirusa. Żadnej. W 90 procentach gmin nie umarła ani jedna osoba. Umiera miesięcznie mniej ludzi niż rok temu, dwa lata temu i trzy lata temu” – powiedział. „Nie ma żadnej epidemii. Rząd sobie robi tę epidemię jako płaszczyk, żeby można było różnego rodzaju reformy robić” – dodał.
Polityk stanął też w obronie Ewy Kopacz, odnosząc się do epidemii świńskiej grypy sprzed kilku lat. „Chciałbym przy okazji potępić pana premiera za atak na panią Ewę Kopacz, jedyną minister zdrowia, która nie wzięła łapówki i nie kupiła szczepionki na tę całkowicie fikcyjną epidemię” – stwierdził Korwin-Mikke.
Czytaj także: Awantura w Sejmie po słowach Kaczyńskiego. „Chamska hołota” [WIDEO]
Źr.: Sejm