Leszek Miller na antenie radia TOK FM skomentował awanturę o podwyżki dla posłów i ważnych urzędników. Największa krytyka spadła na te ugrupowania opozycyjne, które poparły projekt PiS. Wśród nich znalazła się większa część Lewicy, co bardzo nie spodobało się także byłemu premierowi z SLD.
Na antenie rozgłośni Miller usłyszał pytanie, czy głosowanie opozycji za podwyżkami to błąd. „Sądzę, że tak” – odparł były premier. „Jeśli opozycja w Sejmie jest marginalizowana, nie może narzucić zmian legislacyjnych, pozostanie język sygnałów i symboli” – dodał.
Miller zauważył, że opozycja w ostatnim czasie miał dwie okazje. Po pierwsze bojkot zaprzysiężenia Dudy, a po drugie głosowanie przeciwko podwyżkom dla posłów i urzędników. „Obie te okazje byłyby myślę zaaprobowane przez wyborców, ale tak się nie stało” – powiedział.
Czytaj także: Podwyżki dla polityków. Zaskakujący zwrot Koalicji Obywatelskiej
„Ręczę, że gdyby w PE pojawiła się inicjatywa podwyżek, zostałaby zduszona w samym zarobku. W ogóle nie byłaby dyskutowana” – stwierdził Miller. „Tu chodzi przede wszystkim o to, że olbrzymie podwyżki otrzymał cały obóz Jarosława Kaczyńskiego, który szczuje na Unię Europejską, LGBT i Polaków, którzy myślą inaczej niż PiS.” – mówił.
„Sądzę, że ten opór, który się ujawnił – mówię o głosach Polaków – dotyczy głównie tego. Nie chodzi o to, że podwyżki dostali posłowie z opozycji, ale ministrowie z PiS, jak Sasin czy Szumowski, premier Morawiecki. Jeśli daje się takim ludziom podwyżki, to samemu traci się wiarygodność” – ocenił Miller.
Były premier nie chciał użyć sformułowania „kompromitacja” w kontekście głosowania władz Lewicy. „Straciły natomiast szansę, by odciąć się od PiS. To była szansa, by pokazać osobne stanowisko, tymczasem Lewica wpisała się w ten ekspresowy system uchwalania ustaw, który zawsze krytykowała. Zamiast wejść na mównicę i coś powiedzieć w czasie debaty, to nikt nie chciał wystąpić. To jest żenujące tak naprawdę” – podsumował Miller.
Źr. wprost.pl