Rafał Trzaskowski zabrał głos ws. planowanego nazwania imieniem Lecha Kaczyńskiego jednej z warszawskich ulic. Włodarz miasta przyznał, że nie rozumie, skąd ta presja ws. szybkiego przeprowadzenia całej procedury. Odpowiedział mu dziennikarz Marcin Makowski, który postanowił przypomnieć pewną decyzję.
Portal Samorządowy informuje, że we wrześniu tego roku odbędą się Prezydenta Warszawy ze stołecznymi radnymi. Tematem rozmów będzie oczywiście nadanie jednej z warszawskich ulic imienia Lecha Kaczyńskiego. Rafał Trzaskowski, włodarz miasta, przyznał, zobowiązał się do tego jeszcze w lipcu tego roku. „Będzie taki mój wniosek i to bardzo szybko” – mówił wówczas.
Dziś Rafał Trzaskowski podtrzymuje swoją decyzję, aczkolwiek wszystko nieco przesunęło się w czasie. „Tak jak zapowiadałem, we wrześniu odbędą się rozmowy z radnymi i na jesieni będzie mój wniosek” – powiedział.
Trzaskowski przyznał jednocześnie, że nie rozumie, skąd taka presja ws. nadania nazwy ulicy. „Nie rozumiem tej presji, komu się śpieszy. Ja przez cały czas mówiłem o tym jasno. (…) zakończy się maraton wyborczy, będzie czas żeby się naradzić z radnymi i będzie poważna propozycja. Nie powinna być ta propozycja pospieszana, nie powinno być zadawanych pytań co tydzień, bo one kompletnie niczemu nie służą” – oświadczył.
Rafał Trzaskowski nie rozumie komu się śpieszy. Dziennikarz coś mu przypomniał
Wypowiedź Trzaskowskiego odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych. Dostrzegł ją m.in. dziennikarz Marcin Makowski, który korzystając z okazji postanowił coś mu przypomnieć.
Makowski, który współpracuje m.in. z portalem Wirtualna Polska, przytoczył wspomniany cytat Trzaskowskiego i stwierdził: „Rafał Trzaskowski o ulicy L. Kaczyńskiego ponad 10 lat od jego śmierci”. „Aleja P. Adamowicza w Warszawie – rok po jego śmierci. Czy nie dałoby się stosować tych samych standardów?” – dopytał Marcin Makowski.
Co dalej ws. ulicy im. Lecha Kaczyńskiego? Stołeczni radni Prawa i Sprawiedliwości przyznają, że wystąpili do Rafała Trzaskowskiego o możliwość spotkania, ale nie otrzymali żadnej odpowiedzi. Twierdzą też, że prezydent nie przedstawił im żadnej propozycji dotyczącej ewentualnej lokalizacji ulicy, która miałaby nosić imię zmarłego prezydenta.