Aleksandr Łukaszenka wygłosił przemówienie, w którym odpowiedzialnością za wewnętrzne protesty obarcza Polskę. Prezydent Białorusi wprost stwierdził, że trwa „wojna dyplomatyczna”. Zwrócił także uwagę, że w Polsce pojawiły się oświadczenia o konieczności odebrania Grodna w przypadku rozpadu Białorusi.
Łukaszenka w płomiennym przemówieniu przekonywał Białorusinów, że ich państwo stało się celem jakiegoś stadium „wojny hybrydowej”. Powtarzał także słowa o „wojnie dyplomatycznej” i sugerował, że Polska dąży do wystąpienia z roszczeniami terytorialnymi.
Czytaj także: Białoruś obawia się ataku z Polski. Łukaszenka: „Reagować bez uprzedzenia”
„Widzicie te oświadczenia o tym, że jeśli Białoruś się rozpadnie, to obwód grodzieński przypadnie Polsce. Mówią o tym już otwarcie” – oświadczył Łukaszenka, cytowany przez agencję BiełTA. „Nic im się nie uda, wiem to na pewno” – dodał białoruski prezydent.
Łukaszenka: „Wojna przeciw Białorusi”
„Mamy dzisiaj do czynienia ewidentnie z konkretnym etapem wojny hybrydowej, powiedzmy to sobie wprost, wojny przeciwko Białorusi.” – stwierdził Łukaszenka. „A jak inaczej to można nazwać? Media i przestrzeń informacyjna są dotknięte tą walką, wojną walczących stron. Dyplomatyczna rzeźnia przeciwko nam toczy się na najwyższym szczeblu” – podkreśli.
Łukaszenka stale powtarza, że Białorusi rzekomo grozi zagraniczna agresja. Przed ponad tygodniem mówił o Grodnie „W Grodnie już polskie flagi wywieszają. To niedopuszczalne. I podobne rzeczy będą ucinane w sposób zdecydowany” – zapowiedział. W obwodzie grodzieńskim przeprowadzono także manewry wojskowe.
Czytaj także: Łukaszenka: „W Grodnie już polskie flagi wywieszają”
Protesty na Białorusi trwają od 9 sierpnia. Wielu obywateli jest przekonanych, że władze sfałszowały wybory prezydenckie.
Źr. wprost.pl; dziennik.pl