Roman Giertych trafił do szpitala w czwartek wieczorem. Rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn informuje, że jego stan zdrowia jest dobry. Zupełnie inną opinię przedstawiła mediom żona mecenasa Barbara Giertych. „Dowiedziałam się, że stan zdrowia jest poważny, zagrażający zdrowiu i życiu”.
Przypomnijmy, że do zatrzymania mecenasa Romana Giertycha doszło w czwartek po południu. Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukali nie tylko dom prawników Józefowie, ale również jego kancelarię w Warszawie.
W godzinach wieczornych pojawiła się niepokojąca informacja o nagłych problemach zdrowotnych mecenasa. „Tata trafił do szpitala po tym jak zemdlał w obecności funkcjonariusza CBA w łazience” – napisała córka prawnika, Maria Giertych. „Wcześniej czuł się dobrze i mówił, że po jego odpowiedzi ‚nie’ na pytanie funkcjonariuszy o to czy ma myśli samobójcze wybuchli oni śmiechem” – dodała.
Z pierwszych nieoficjalnych informacji o stanie zdrowia Giertycha – podanych przez Onet.pl – wynikało, że sytuacja została opanowana. Stan zdrowia mecenasa miał być dobry, niezagrażający życiu.
Jednak żona prawnika, Barbara Giertych, przedstawiała inną wersję wydarzeń. – Mój mąż czuje się źle, jest w sytuacji zagrażającej życiu, stracił przytomność i przez dłuższą chwilę jej nie odzyskał – relacjonowała w programie „Kropka nad i” TVN24.
Informacje te zdementował rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. „W związku z doniesieniami medialnymi informuję, że stan zdrowia zatrzymanego przez CBA Romana G. jest dobry” – poinformował w czwartek w nocy. „W tej chwili wykonywane są rutynowe badania lekarskie” – dodał.
Barbara Giertych otwarcie podważyła jednak komunikat rzecznika służb. „Wbrew temu co twierdzi Stanisław Żaryn ja po rozmowie z lekarzami dowiedziałam się, że stan zdrowia Romana Giertycha jest poważny, zagrażający zdrowiu i życiu” – napisała.
Źródło: Twitter, TVP Info, TVN24