Historia jest matką świecącą przykładem i srodze karze tych, którzy jej nauki mają za nic. W swej rodzicielskiej miłości zatacza koła, wystawiając nas na próby i skrzętnie sprawdzając, czy wyciągnęliśmy prawidłowe wnioski z jej lekcji. Czekać nam więc pozostaje na rózgi skierowane w nas – Polaków, za podejście do Ukrainy napęczniałe bezmyślnością.
Gdy lekceważy się tyle tysięcy pomordowanych Polaków zaledwie ułamek sekundy temu, biorąc pod uwagę dzieje Ziemi, w imię romantycznego mesjanizmu, wspierając dzieci katów, kara się należy. Kolejnym grzechem jest zapomnienie o starej prawdzie mówiącej, że rewolucja pożera swoje dzieci. Wspierając rewolucjonistów bierze się w dużej mierze na siebie odpowiedzialność za krew tam – na Ukrainie – przelaną. Zwłaszcza, że jej potok nie wyschnie, gdy wytnie się władzę dotychczasową. Wtedy interes ogółu ustąpi miejsca interesom cząstkowym, co grozi rzezią większą niż ta dokonana na naszych rodakach. Pokazały to największe rewolucje ostatnich wieków – francuska i bolszewicka, które gdy poczuły smak krwi, tak sobie go upodobały, że straciły umiar w jej chłeptaniu. Schemat zawsze jest ten sam i nikt nie może być pewnym tego, że z jej ojca nie stanie się nagle największym wrogiem.
Czytaj także: Polska idea narodowa a propaganda
Pytanie więc… Czy ci, którzy tak ochoczo wspierają rewolucjonistów, gotowi są wziąć na siebie odpowiedzialność za konsekwencje tego? Czy, jeśli okaże się, iż romantyzm, którym się kierują zwiódł ich, ściągając jednocześnie klęskę na rodaków, z równym zapałem wystąpią w obronie Polaków? A biorąc pod uwagę części składowe „Majdanu”, zagrożeni mogą być zarówno nasi rodacy mieszkający tam, jak i ci żyjący w kraju. Czy będą gotowi stawić opór smokowi, którego sami tuczyli?
Dziś polscy zwolennicy sił rewolucyjnych na Ukrainie stanowią upartą większość, wierzącą zuchwale, że największa klęska II RP była jej sukcesem. Biją brawo sobie na wzajem i poklepują się po ramionach twierdząc, że spełnili dobry uczynek. Choć o słuszności ich działań mówić w tej chwili nie wolno, gdyż jest dużo na to za wcześnie.
Oby nie spadła na nich wina za przelanie choćby jednej kropli krwi Polaków, bo znamienia Kaina z siebie nie zmyją.
Dziś stanowią oni dla mnie przykład na to, że większość rację ma tylko pozornie i tylko dlatego, że głosy wołające, by się opamiętali, sami potrafią zagłuszyć…
Pozostaje nam więc jedynie prosić Matkę Historię, by była litościwa dla swych marnotrawnych synów, gdy będzie nam karę wymierzać. Niestety studiując jej pamiętniki ciężko dopatrzyć się w nich łaskawości – przeciwnie. Za brak poszanowania karze ona surowo, zwielokrotniając pokutę za ponowne dopuszczenie się tego samego błędu.
Autor: Piotr Hrabski, Obóz Narodowo-RadykalnyFot.: Antanana / wimikedia commons