Krystyna Pałka podczas pierwszego strzelania w biathlonowym biegu sztafetowym zaliczyła aż cztery karne rundy, czym pogrzebała szanse Polek na medal. Medalistka ubiegłorocznych Mistrzostw Świata przyznaje, że ktoś przestawił przyrządy celownicze w jej karabinie.
Biathlonowa sztafeta kobiet była naszym promykiem nadziei na olimpijski medal, a dla wielu wręcz oczywistością. Reprezentantki Polski przez cały sezon przygotowywały się do tego startu, lecz już po sześciu minutach rywalizacji nie miały żadnych szans na sukces. Podczas pierwszego strzelania aż cztery karne rundy zanotowała Krystyna Pałka.
Patrząc na stratę wynikającą z rund karnych i dobierania amunicji, to dzisiaj z łatwością wygrałybyśmy. To niezrozumiałe dla mnie, skąd taka różnica w strzelaniu, jestem w szoku. Po biegu usłyszałam od trenera, że moje strzały znalazły się pod tarczą. Być może ustawienie broni miało znaczenie.
Czytaj także: Będzie wniosek do IBU o udostępnienie zapisu z kamer
Mówiła po biegu Pałka.
Wicemistrzyni świata w biegu pościgowym nie ukrywała smutku i rozgoryczenia po zakończonej sztafecie. Wszak była najpewniejszym punktem polskiej ekipy. Niemal zawsze w biegu sztafetowym kończyła swój odcinek w czołówce. Takie oświadczenie, na swoim profilu na Facebooku, wydała Pałka kilka dni po biegu sztafetowym:
Przykro mi to mówić, ale już jest pewne, że przed biegiem sztafetowym ktoś przekręcił przyrządy w moim karabinie. Jeśli się potwierdzi przypuszczenie odnośnie osoby, która to zrobiła będzie to wielki szok dla wszystkich:(
Jak widać ktoś tak bardzo bał się Polek i Krystyny Pałki, że postanowił wyeliminować nasze zawodniczki z rywalizacji o medal. Nie jest jeszcze wiadome kto sabotował polskie biathlonistki, ale sprawa na pewno nie jest jeszcze skończona.
Źródło: sportowefakty.pl
Źródło zdjęcia: commons.wikimedia.org