Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych skończyły się, jednak wyniki wciąż pozostają nieznane. Zaczynają się pierwsze przepychanki dotyczące liczenia głosów. Już teraz sztab Donalda Trumpa domaga się ponownego przeliczenia głosów w jednym stanie.
Wybory prezydenckie w USA potoczyły się zupełnie inaczej, niż przewidywały sondaże. Badania typowały Joe Bidena za zdecydowanego faworyta, tymczasem już wyniki late poll potwierdziły, że obaj kandydaci stoczyli niezwykle wyrównany pojedynek.
Pierwsze, cząstkowe dane, sugerowały, że na faworyta wyborów wyrasta Donald Trump. Jednak od południa, czasu polskiego, sytuacja zmieniała się wyraźnie na korzyść Joe Bidena.
Urzędujący prezydent wyraził zdziwienie nagłą zmianą sytuacji, sugerując nawet, że sprawa wyborów może znaleźć swoje rozstrzygnięcie przed Sądem Najwyższym.
Jednym ze stanów, w które mogą przesądzić o losach zwycięstwa jest Wisconsin. Szef sztabu wyborczego prezydenta Donalda Trumpa Bill Stepien przekonuje, że na miejscu doszło do nieprawidłowości. „Prezydent mieści się w przedziale uprawniającym do ponownego przeliczenia głosów i złoży taki wniosek natychmiast” – ocenił.
Sztab Donalda Trumpa zapowiada złożenie wniosku o ponowne przeliczenie głosów w Wisconsin, gdzie różnica pomiędzy kandydatami wynosi w tej chwili ok. 20 tysięcy głosów. pic.twitter.com/u7nAbyvB6V
— Marek Wałkuski (@Marekwalkuski) November 4, 2020
Sztab urzędującego prezydenta skierował również wniosek o przerwanie liczenia głosów w Michigan z powodu braku dostępu do miejsc, w których otwierano karty.
Sztab @realDonaldTrump złożył do sądu wniosek o przerwanie liczenia głosów w Michigan. Powód? W wielu miejscach pracownicy sztabu nie mieli dostępu do miejsc, gdzie otwierano karty.
— Marcin Palade (@MarcinPalade) November 4, 2020
Źródło: gazeta.pl, CNN, FOX News