Aktywiści Strajku Kobiet nie wpuścili na konferencję prasową przedstawicieli niektórych redakcji. Zdarzenie wywołało falę komentarzy w środowisku dziennikarskim. – Marta Lempart dokonuje precyzyjnego rozróżnienia między prawdą a kłamstwem – przekonuje Tomasz Lis, redaktor naczelny „Newsweek Polska”.
Zdarzenie miało miejsce przed wtorkową konferencją Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Aktywistki zdecydowały, że na spotkaniu nie pojawią się przedstawiciele TVP, „Gazety Polskiej” i Telewizji Republika.
Liderka Strajku Kobiet Marta Lempart tłumaczyła, że na konferencję zaproszono „prawdziwych dziennikarzy”. – Pisowskim służbom dziękujemy – podkreśliła. Atmosferę podgrzało dodatkowo zachowanie jednej z aktywistek, która obraziła pracowników mediów. – Jesteście psami – powiedziała.
Tomasz Lis stanął w obronie liderki Strajku Kobiet: Dokonuje precyzyjnego rozróżnienia między dziennikarzami a kłamcami
Powyższe wydarzenia spotkały się z krytyką niektórych dziennikarzy. „Podlegająca PiS policja zatrzymuje dziennikarkę GW. Opozycyjny Strajk Kobiet nie wpuszcza na konferencję dziennikarzy z mediów sympatyzujących z PiS. To naprawdę drogą donikąd. Przypomnę, że ani OSK ani policja nie decydują, kto jest dziennikarzem, ale polskie prawo. Prasowe” – napisał Michał Szułdrzyński.
Z publicystą nie zgodził się Tomasz Lis. „Tu serio jest symetria? Między dziennikarzami a propagandystami władzy?” – dopytywał redaktor naczelny „Newsweek Polska”.
„Dlaczego tu ma być symetria. To różne zjawiska ale mają wspólny mianownik. Dla mnie niepokojący” – odpowiedział Szułdrzyński.
Lis powrócił do sprawy jeszcze wieczorem. W jego opinii Marta Lempart nie popełniła błędu. „Marta Lempart dokonuje precyzyjnego rozróżnienia między prawdą a kłamstwem, między dziennikarzami a kłamcami. Nie widzę żadnego racjonalnego powodu, dla którego miałbym ją za to potępiać jednocześnie solidaryzując się z kłamcami, oszczercami i sługusami zamordystycznej władzy” – napisał.