Jeszcze kilka miesięcy temu Mateusz Borek był czołową postacią Telewizji Polsat. Teraz relacje pomiędzy nim a stacją nie należą do najlepszych. Podgrzała je dodatkowo sytuacja z soboty, gdy ze względu na rzekome naruszenie praw autorskich Polsatu, YouTube zablokował transmisję współtworzonego przez Borka Kanału Sportowego.
Kilka miesięcy temu Mateusz Borek ogłosił, że odchodzi z Telewizji Polsat. Dziennikarz zdecydował się kontynuować swoją pracę w Kanale Sportowym, którego jest zresztą współzałożycielem. Borek wielokrotnie przyznawał, że ma w Polsacie wielu przyjaciół, nie ukrywał jednak, że niektórzy byli współpracownicy zaszli mu za skórę. Mówił o tym podczas jednego z nagrań Kanału Sportowego. Link poniżej.
Wczoraj atmosfera na linii Borek-Polsat znów została podgrzana. Wszystko za sprawą charytatywnego live Kanału Sportowego, który został zablokowany przez YouTube. Powodem były roszczenia dotyczące praw autorskich zgłoszone przez firmę obsługującą Telewizję Polsat. Po kilku godzinach okazało się, że były one całkowicie bezpodstawne, jednak już w trakcie transmisji, kontynuowanej na innym kanale, uczestnicy, w tym również Mateusz Borek, podkreślali, że całe zdarzenie jest skandaliczne. Zwracali przede wszystkim uwagę, że podczas live zbierane były datki m.in. na leczenie dzieci, a w momencie zablokowania transmisji nie było to możliwe.
Niedługo później Mateusz Borek zamieścił mocny wpis na Twitterze. Przyznał w nim, że Kanał Sportowy nie pozostawi całej sytuacji bez odzewu.
Mateusz Borek zapowiada radykalne kroki
Borek zamieścił na Twitterze wpis, w którym przyznał, że prawnicy Kanału Sportowego już pracują nad rozwiązaniem wczorajszego zdarzenia. Dodał również, że podczas transmisji w żadnym momencie nie zostały naruszone prawa autorskie Telewizji Polsat. „Nasi prawnicy już pracują. Dziękujemy Wam za wsparcie” – napisał były dziennikarz Polsatu.
„Nie było w tym charytatywnym Live nic dotyczącego praw Polsatu. Ofiarami tek akcji są tylko chorzy ludzie, na których zbieramy pieniądze” – dodał komentator.