Ewa Błaszczyk na łamach „Urody Życia” wyznała, że stan jej córki jest coraz lepszy. Aktorka przyznała, że nauczyła się radzić sobie z otaczającą ją rzeczywistością. Cieszą ją drobne postępy, jakie obserwuje u dziewczyny.
Córka Ewa Błaszczyk jest w śpiączce od prawie 21 lat. 11 maja 2000 roku zakrztusiła się tabletką, co spowodowało u niej obrzęk mózgu i śpiączkę. Dokładnie sto dni wcześniej aktorka straciła męża Jacka Janczarskiego.
Przez te wszystkie lata aktorka nie tylko walczyła o to, by jej córka wyszła ze śpiączki, ale zaangażowała się również w pomoc innym dzieciom z problemami neurologicznymi. W 2002 roku założyła fundację Akogo?, a dziesięć lat później klinikę Budzik. W ramach swojej działalności współpracuje z najlepszymi specjalistami, poszukuje również innowacyjnych metod leczenia.
Kilka lat temu córka Ewa Błaszczyk przeszła zabieg wszczepienia stymulatora mózgu, co wyraźnie poprawiło ukrwienie jej mózgu. Operację przeprowadzili polscy lekarze pod nadzorem japońskich ekspertów. W planach jest również przeprowadzenie operacji wszczepienia do mózgu komórek macierzystych. Dzięki temu, dziewczyna czuje się coraz lepiej.
Ewa Błaszczyk: „Nauczyłam się radzić sobie z rzeczywistością”
Na łamach „Urody Życia” Ewa Błaszczyk wyznała, że dziś stan jej córki jest stabilny, nie ma obaw o jej życie. „Ola mieszka w domu, ładnie pracuje z cyberokiem, słucha, jest pod ciągłą opieką. Niedawno miała podawaną prolię przeciwko osteoporozie, potem było badanie EEG, za chwilę będzie konsultacja neurologiczna, za dwa tygodnie będzie botulina. I tak się to toczy w swoim rytmie. A czy przyjdzie jakieś światło z kosmosu? Pracujemy nad tym, tyle mogę powiedzieć” – powiedziała.
Aktorka przyznała, że przez pierwsze lata mocno czekała na zmianę. Często podobny mechanizm widzi u innych rodziców. „Przez pierwsze dwa lata bardzo czekałam, że coś się szybko zmieni. Każdy tak ma na początku, widzimy to u wszystkich rodziców w Budziku. Ale potem powoli zaczyna się inne myślenie, które bardzo człowieka boli, ale jest potrzebne, żeby dalej mógł żyć” – mówiła.
Ewa Błaszczyk nie ukrywa, że dziś ma już w sobie pewną akceptację. Nauczyłam się radzić sobie z rzeczywistością. Wiem, że wszystko może się zdarzyć w każdej chwili, że wszystko jest kruche” – powiedziała. „Ciągle walczę, jestem zaangażowana, ale dziś już mam w sobie akceptację, że wszystko może się stać. I że niekoniecznie ma się na cokolwiek wpływ. Dopiero kiedy się już przyjmie to do wiadomości, trzeba zacząć działać i robić wszystko, co tylko jest możliwe” – dodała.
Czytaj także: Nie wszystkie gwiazdy narzekają na niskie emerytury. Aktorka: „Nie żalę się”
Źr.: Uroda Życia