W czwartek w Bielsku Białej rozegrały się dramatyczne sceny. Obrażenia mężczyzny zagrażały jego życiu i zdrowiu, gdyż mężczyzna nieomal odciął sobie dłoń piłą spalinową. Liczyła się każda sekunda. Co gorsza w tym momencie nie było wolnej karetki pogotowia, więc policjanci sami przewieźli poszkodowanego i strażaków do szpitala policyjnym radiowozem.
W czwartek około godziny 18.00 dyżurny z bielskiej komendy odebrał zgłoszenie o wypadku na jednej z posesji przy ulicy Barlickiego w Bielsku-Białej. Według zgłoszenia 52-latek, pracując piłą spalinową, bardzo głęboko ranił się w okolicę nadgarstka, doprowadzając niemal do amputacji dłoni.
Czytaj także: Ukradli bankomat. Koparką staranowali sklep
Niestety w tym momencie nie było możliwości wysłania zespołu ratownictwa medycznego pogotowia ratunkowego, bo nie było wolnej karetki. Dlatego też na miejscu pomocy medycznej poszkodowanemu udzielili ratownicy z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej.
Nie było wolnej karetki, więc interweniowali policjanci
Zachodziła realna obawa o życie i zdrowie mężczyzny, który się wykrwawiał, a natychmiastowy przyjazd karetki pogotowia nie był możliwy. Każda sekunda była na wagę życia, więc strażacy i policjanci postanowili o przewiezieniu mężczyzny do Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej radiowozem.
Stróże prawa zabrali na pokład policyjnego radiowozu poszkodowanego wraz z zaopatrującymi go i monitorującymi funkcje życiowe strażakami. Powiadamiając o nadzwyczajnej sytuacji dyżurnego bielskiej komendy Policji, pojechali na sygnałach do szpitalnej izby przyjęć, gdzie poszkodowany 52-latek pozostał pod opieką ratowników ze straży pożarnej do czasu przyjęcia na szpitalny oddział ratunkowy.
Źr. Policja Katowice