Pani Helena przez 11 lat pracowała w sklepie jednej z sieci. Podczas towarowania dostrzegła owoce, które już nie nadawały się do sprzedaży, ale szkoda jej było wyrzucić je do śmieci. Kobieta nie wyrzuciła truskawek, tylko poczęstowała nimi koleżanki z pracy. Nie spodziewała się, że stanie się to powodem jej zwolnienia.
O skandalicznej sytuacji poinformowała publicznie córka pani Heleny, która straciła pracę, bo nie wyrzuciła truskawek. „Moją mamę zwolniono z pracy, bo żyje tak, jak nas uczyła. (…) Kilka dni temu została zwolniona po 11 latach pracy (…) za niemarnowanie jedzenia” – pisze kobieta.
Czytaj także: Korwin-Mikke ogłosił nietypową dietę. „Jedzenie jak każde inne”
Córka pani Heleny dokładnie opisała, co stało się powodem zwolnienia z pracy. „Mama jak zwykle »towarowała« sklep, wykładała produkty na półki i zabierała do »odpisu« te, które już są nieatrakcyjne dla klientów. I trafiło na plastikowe opakowanie podwiędniętych, »niesprzedawalnych« truskawek. Zabrała je i potem popełniła największy błąd w karierze pracowniczej – zamiast od razu wyrzucić, umyła i postawiła na stole w pokoju socjalnym, żeby się dziewczyny poczęstowały. Sama zjadła dwie. I ta zbrodnia pozbawiła ją zatrudnienia” – czytamy.
Nie wyrzuciła truskawek, straciła pracę
Pani Helena miała pecha, bo akurat tego dnia w sklepie pojawił się kontroler. Od razu zwrócił uwagę na wypakowane truskawki, więc przeprowadził dochodzenie. Kobieta od razu przyznała się i dokładnie opisała, co się wydarzyło i dlaczego tak postąpiła. To nie przekonało jej przełożonych, więc po powrocie z urlopu została wezwana na rozmowę, w której uczestniczyli kontroler, kierowniczka sklepu i kierowniczka regionalna.
Kobieta oraz jedna z jej koleżanek otrzymały wypowiedzenia za porozumieniem stron. „Takie procedury” – miała usłyszeć. „Mama otrzymuje propozycję rozwiązania umowy o pracę za porozumieniem stron lub tą drugą, wiecie jaką. Każdy, kto stał przed takim wyborem wie, że to żaden wybór. Ręce się trzęsą, serce wali. Podpisuje” – informuje córka kobiety.
„Kierownik regionalna wysyła do podległych sobie marketów pismo, w którym informuje, że zwolniono dwie pracownice i żeby uczulić wszystkich, że towar »odpisany« ma być natychmiast wyrzucony, nie wolno go zjeść” – przekazała pani Sylwia. Sieć nie chciała komentować sprawy.
Źr. Polsat News; facebook