Przedstawiciele pasieki z Brudzewa opublikowali dramatyczne zdjęcia. Widać na nim ogromną liczbę martwych pszczół. Dołączony do fotografii wpis nie pozostawia złudzeń.
„20 maja to Światowy Dzień Pszczół. Myślę, że wszyscy są świadomi tego, jak istotną rolę odgrywają pszczoły i inne owady zapylające w naszym świecie. Nie możemy dopuścić do ich wyginięcia! Dzieje się jednak bardzo źle…” – czytamy we wstępie wpisu opublikowanego na profilu Pasieka MONIA.
O sprawie informuje również serwis tvn24.pl, którego dziennikarze porozmawiały z opiekunką pasieki, Moniką Susło. „Zauważyła leżące wokół uli martwe pszczoły, które miały wysunięte języczki, co może świadczyć o zatruciu środkami chemicznym” – informuje Ewa Woźniak, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Koninie.
„Właścicielka owadów podała, że 50 procent pszczół z rodzin, z których każda liczyła od 80 tysięcy do 100 tysięcy owadów, padło” – dodaje przedstawicielka służb. Susło podkreśla z kolei, że „większość pszczół nie wróciła z terenu, a te, które wróciły, padły przed ulem. Prawdopodobnie nie zostały do niego wpuszczone”.
Jak się okazuje sprawa nie zostanie pozostawiona sama sobie. Śledztwo wszczęła bowiem Prokuratura Rejonowa w Turku. Powód to spowodowanie znacznych zniszczeń w przyrodzie. Już teraz ustalono, iż Monika Susło nie jest jedyną poszkodowaną. Pszczoły padły również w innych pasiekach.
Wiele wskazuje na to, że przyczyną śmierci pszczół jest oprysk zastosowany przez jednego z rolników. „Z ustaleń prokuratury wynika, że 17 maja między godziną 11 a 16 opryskano około 50 hektarów pól rzepaku położonych w pobliżu pasiek. Pszczoły, które padły kilka godzin później, najpewniej dokładnie w tym samym czasie zbierały nektar z kwiatów rzepaku” – podaje tvn24.pl.