Zachowanie posła Koalicji Obywatelskiej Franciszka Sterczewskiego wywołało lawinę komentarzy. Próbował on biegiem ominąć kordon Straży Granicznej w Usnarzu Górnym, by dostać się do koczujących po stronie białoruskiej migrantów. Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz stanowczo odniósł się do sprawy.
Do całej sytuacji doszło we wtorek 24 sierpnia. Media społecznościowe obiegło nagranie ukazujące posła Koalicji Obywatelskiej Franciszka Sterczewskiego, który biegiem próbuje ominąć kordon Straży Granicznej. Pogranicznicy pilnują polsko-białoruskiej granicy w pobliżu Usnarza Górnego. Po białoruskiej stronie przebywa kilkudziesięciu migrantów.
Poseł chciał dostarczyć migrantom żywność oraz leki. Przewrócił się jednak i został zatrzymany przez strażników. „Apelowaliśmy od kilku dni o odpowiedzialność i rozsądek. Nawet do pana posła Sterczewskiego ten apel kieruję, mając nadzieję, że jednak zrozumie, na czym polega ten problem” – mówił podczas konferencji prasowej wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.
Wiceszef MSZ zaznaczył, że takie zachowanie może być bardzo niebezpieczne i zakończyć się nawet utratą wolności przez posła. „Próba przekraczania granicy nielegalnie może się skończyć bardzo niebezpiecznie. Przecież przedostając się na terytorium Białorusi, kończy mu się tam immunitet i wpada „pod opiekę”, mówiąc dyplomatycznie, służb białoruskich. Naprawdę mamy co robić w MSZ-ie, nie chciałbym za chwilkę wyciągać pana posła Sterczewskiego z białoruskiego więzienia” – dodał.
Sam Franciszek Sterczewski w rozmowie z „Wprost” stwierdził, że nie zamierzał przekroczyć granicy, a jedynie dostać się jak najbliżej kordonu, by skontrolować pracę funkcjonariuszy i przekazać z tej wysokości pomoc migrantom. „To rząd przekracza granice przyzwoitości, to rząd łamie prawo międzynarodowe i pokazuje pogardę osobom szukającym schronienia” – powiedział.
Żr.: Wprost, Twitter