Ceny benzyny na stacjach w Polsce radykalnie wzrastają. W piątek do tematu odnieśli się politycy opozycji rządzącej, na czele z premierem Mateuszem Morawieckim. – Ceny paliwa na polskich stacjach benzynowych są jednymi z najniższych w Europie – mówił podczas sesji Q&A z internautami.
Ostatnie tygodnie to trudny czas dla kierowców. Ceny benzyny szybują w górę i nie nie wiadomo, czy trend w końcu się odwróci. Opozycja obwinia o sytuację rządzących. W piątek pojawiła się odpowiedź.
Wątek rosnących cen paliw został poruszony na konferencji Łukasza Schreibera. – Tak, teraz jest przypominane, że pan prezes Kaczyński 10 lat temu, mówił o obniżce akcyzy – przyznał Schreiber.
– Proszę państwa, ale trzeba spojrzeć realnie, jak wygląda cena paliwa. Porównajmy, jaka była w 2011, a jaka jest w 2021. Jest jasnym chyba dla każdego, ze siła nabywcza złotówki jest inna dzisiaj, a inna była 10 lat temu – wyjaśnił poseł PiS.
W opinii polityka dobrym sposobem, oddającym realną sytuację na rynku paliw, jest przeliczenie, jak różni się siła nabywcza złotówki. – Przelicza się w nim, ile litrów benzyny może kupić obywatel, który ma przeciętne wynagrodzenie – stwierdził.
– W 2011 roku, gdy padły te słowa pana prezesa Kaczyńskiego, benzyna kosztowała ok. 5,40 zł za litr. Przeciętne wynagrodzenie wynosiło 3,4 tys. złotych, czyli można za nie było kupić około sześćset kilkadziesiąt litrów paliwa – dodał.
Ceny benzyny poszybowały. Morawiecki odpowiada
Do sprawy odniósł się także premier Mateusz Morawiecki. – Pozwólcie mi przedstawić to w pewnym zestawieniu, w porównaniu do czasów poprzednich. Kiedy benzyna również kosztowała 6 zł, w roku 2012, tylko wtedy pensja minimalna wynosiła, jeśli dobrze pamiętam, 1500 zł. Od 1 stycznia będzie to 3000 zł. Czyli wtedy benzyna kosztowała 6 zł za litr, ale można było kupić dwa razy mniej litrów benzyny za wynagrodzenie minimalne niż dzisiaj – tłumaczył internautom.
– Wprawdzie to jest mała pociecha, bo chciałbym, żeby to była z powrotem jak najniższa cena, ale ceny paliwa na polskich stacjach benzynowych są jednymi z najniższych w Europie i mam nadzieję, że tak pozostanie, a będziemy dążyć do tego, żeby były jeszcze niższe – przyznał premier.