Maja Ostaszewska niepokoi się sytuacją na granicy polsko-białoruskiej. Popularna aktorka postanowiła pomóc migrantom. W tym celu zainicjowała zbiórkę. – Nikt nie zasługuje na to by umierać w lesie – przekonuje.
Temat kryzysu na granicy polsko-białoruskiej zdominował media w ostatnich dniach. Wydarzenia z zapartym tchem śledzi m.in. Maja Ostaszewska. Aktorka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Jak informuje, udało jej się przeprowadzić zbiórkę dla migrantów.
„Kochani samochód zapakowany!!! Trzy dni sortowania. (…) Wielkość ogłoszonej przeze mnie zbiórki przerosła nasze wyobrażenia. Dziś w foyer przez cały dzień prężnie działała ekipa biurowa i baru Nowego Teatru. Organizujemy kolejne transporty. Od wczoraj razem z moim to będą 4 samochody, a potrzebne kolejne” – ogłosiła.
„Organizujemy kolejne transporty. Od wczoraj razem z moim to będą 4 samochody, a potrzebne kolejne. Za zebrane w naszym zespole pieniądze kupiliśmy świetne rzeczy. Ściśle według listy działających przy granicy. Czuję wielką wdzięczność wobec Wszystkich, którzy i które dołożyły swoją cegiełkę. Nie znam Was wszystkich ale dziękuję. Zrobiliśmy duużo dobra” – dodała.
Aktorka informuje, że zamierza przekazać dary potrzebującym. „Ruszam z naszymi darami. Tyle możemy. Przy okazji była spora ilość rzeczy spoza listy, nie nadająca się teraz na granicę. Te rzeczy sukcesywnie trafią do potrzebujących w okolicach Warszawy” – poinformowała.
„Musimy tylko ogarnąć w teatrze transporty. Nie byliśmy na to gotowi. Dziękuję za Wasze serce. Dobro wraca. Jadę BO NIKT NIE ZASŁUGUJE NA TO BY UMIERAĆ W LESIE” – dodała.