Na wyspę Króla Jerzego dotarło 1200 ton ładunku, w tym elementy budowlane nowego gmachu Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego. W tym roku posadowione zostaną jego fundamenty. Powstanie też stalowy szkielet tej konstrukcji – przekazał PAP koordynator przebudowy stacji dr Dariusz Puczko.
Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego jest jedną z około 40 stacji całorocznych położonych na półkuli południowej w archipelagu Szetlandów Południowych, na wyspie Króla Jerzego.
W listopadzie 2018 r. resort nauki przekazał 88 mln zł na modernizację infrastruktury stacji i budowę nowego budynku głównego. Projekt nowej stacji przygotowała w 2015 r. pracownia Kuryłowicz & Associates.
„W sumie na wyspę Króla Jerzego dotarło już 1200 ton ładunku, w tym elementy nowego gmachu stacji – jej fundamenty w postaci prefabrykatów betonowych i jej konstrukcja stalowa. Tylko w tym roku było to 120 ton w 17 kontenerach” – przekazał PAP koordynator ds. logistyki antarktycznej w Instytucie Biofizyki i Biochemii PAN (placówka zarządza stacją) i koordynator przebudowy, dr Dariusz Puczko. Oznacza to, że już na miejsce udało się przetransportować najcięższe elementy, w tym maszyny, które mają ułatwić prace. „Na ląd sprowadziliśmy je za pomocą mostu pontonowego i amfibii” – powiedział.
W pracach tych uczestniczy ok. 20 osób. Są to zarówno przedstawiciele prywatnych firm, jak i pracownicy Instytutu Biofizyki i Biochemii PAN. Jednocześnie w stacji przebywają też naukowcy. „Od listopada do marca w starym gmachu będziemy mieli pełne obłożenie – ok. 40-50 osób” – przekazał dr Puczko.
„Na razie jest szansa, że uda się nam oddać główny budynek stacji do użytku w 2024 r., ale jest wiele czynników, które mogą nasz harmonogram zaburzyć. Jestem jednak optymistą” – dodał.
Dr Puczko powiedział, że prace bardzo komplikuje pandemia koronawirusa, a co za tym idzie – są duże trudności w dostępie do materiałów budowlanych. „Nieprzewidywalne są też ich ceny oraz koszt transportu morskiego. Powoduje to, że do części z rozpisanych przez nas przetargów nie zgłosili się chętni” – dodał.
Istotne jest także – jak mówił – zgranie w czasie.
„Na przykład teraz nasza ekipa oczekuje na transport kontenerów w Punta Arenas w południowym Chile – ostatnim porcie przed wyspą Króla Jerzego. Miał on dotrzeć tam w październiku, ale nadal czekamy” – dodał. Dr Puczko powiedział, że koordynowanie tego przedsięwzięcia przypomina trochę „taniec na ruchomych piaskach”. Osoby udające się do stacji muszą być na kwarantannie nawet kilka razy, co wydłuża ich czas dotarcia.
Dr Puczko przekazał, że udało się jednak zakończyć etap projektowania wykonawczego. Przypomniał, że projekt koncepcyjny przebudowy powstał kilka lat temu, ale zakładał różne rozwiązania. Część wykonawców już udało się wyłonić i pracują już w terenie.
Nowa stacja, która powstaje na wyspie Króla Jerzego, ma mieć układ trójdzielny, a w rzucie budynek przypominać ma trójramienną gwiazdę. W sercu stacji ma się znaleźć przestrzeń wspólna, gdzie mieszkańcy będą mogli spędzać ze sobą czas.
Oprócz wzniesienia nowego głównego budynku, projekt obejmuje także przebudowę systemu energetycznego i paliwowego. Do tej pory prąd dostarczały tylko agregaty dieslowskie – spalinowe. Teraz montowany jest system hybrydowy. Wkrótce prąd będą dostarczać w pierwszej kolejności panele fotowoltaiczne (solarne), w dalszej – agregaty dieslowskie nowego typu. Powstaną też magazyny energii, gdzie będzie można „składować” jej nadwyżkę. „Ten bank energii będzie jednocześnie stabilizował skoki napięcia – jego utrzymanie do tej pory było trudne” – dodał dr Puczko. Skoki napięcia są niebezpiecznie m.in. dla sprzętu elektronicznego.
„Zaletą nowego rozwiązania jest to, że oparte jest o kontenery, moduły – w razie awarii naprawa jest zdecydowanie bardziej prosta niż w przypadku klasycznych rozwiązań. Można po prostu zastąpić element niesprawny nowym” – sprecyzował.
Posadowiono już fundamenty pod dwie nowe hale magazynowe – mają być one ukończone w tym roku. Wkrótce ma powstać również nowa latarnia morska i lotnisko dla helikopterów (helipad).
Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego rozpoczęła działalność w 1977 r. W momencie, gdy główny budynek stacji został oddany do użytku, znajdował się kilkanaście metrów od morza; teraz przy wysokich stanach wód jest to niecały metr – z tego powodu grozi jej zniszczenie. Również przestarzała infrastruktura stacji, po wielu latach użytkowania w warunkach polarnych, zużyła się. Dlatego naukowcy od kilku lat zabiegali o środki na nowy budynek i jego zaplecze.
Stacja jest nieformalną polską „ambasadą” na jedynym niezamieszkanym kontynencie. Polska – jako jeden z sygnatariuszy Układu Antarktycznego – znajduje się w gronie 29 państw konsultatywnych, które mogą podejmować decyzje na temat działalności człowieka na terenie Antarktyki. Jednym z warunków pozwalających dołączyć do tego grona jest prowadzenie istotnej pracy naukowo-badawczej, jak założenie stacji naukowej lub wysłanie wyprawy naukowej. Musi być też zgoda pozostałych państw układu. Przyszłość tych badań zależy jednak od utrzymania budynku stacji i jej infrastruktury.(PAP)
Źródło: Serwis Nauka w Polsce – www.naukawpolsce.pap.pl, Autor: Szymon Zdziebłowski