Przebywający aktualnie w więzieniu rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny napisał list do Rosjan. Wezwał w nim do wychodzenia na ulice i otwartego sprzeciwu wobec obecnych władz.
„My – Rosja – chcemy być narodem pokoju. Niestety, niewiele osób by nas teraz tak nazwało. Ale przynajmniej nie stańmy się narodem przerażonych milczących ludzi. Tchórzy, którzy udają, że nie dostrzegają agresywnej wojny przeciwko Ukrainie, rozpętanej przez naszego oczywiście szalonego cara” – apeluje Nawalny w liście do Rosjan.
Czytaj także: Doradca Zełenskiego: „Część wojska przeszła do ofensywy”
Jak dodał, „nie mogę, nie chcę i nie będę milczeć, patrząc, jak pseudohistoryczne bzdury o wydarzeniach sprzed 100 lat stały się dla Rosjan pretekstem do zabijania Ukraińców, a dla Ukraińców do zabijania Rosjan w obronie własnej”.
„Jest trzecia dekada XXI wieku i oglądamy wiadomości o ludziach płonących w czołgach i bombardowanych domach. Oglądamy w naszych telewizorach realne zagrożenia wybuchem wojny nuklearnej. Sam pochodzę z ZSRR. Urodziłem się tam. A główne zdanie stamtąd – od mojego dzieciństwa – brzmiało 'walka o pokój’. Wzywam wszystkich do wyjścia na ulice i walki o pokój” – apeluje Nawalny.
„Putin to nie Rosja. A jeśli jest teraz w Rosji coś, z czego możesz być najbardziej dumny, to te 6835 osób, które zostały zatrzymane, ponieważ – bez żadnego wezwania – wyszły na ulice z tabliczkami z napisem 'Nie dla wojny'” – podkreślił Nawalny.
Czytaj także: Zełenski z apelem do świata: Jaki sens ma mówienie „nigdy więcej”?
„Gdziekolwiek jesteś, w Rosji, na Białorusi czy po drugiej stronie globu, idź na główny plac swojego miasta w każdy dzień powszedni oraz o 14:00 w weekendy i święta. Jeśli jesteś za granicą, przyjedź do rosyjskiej ambasady. Jeśli możesz zorganizować wiec, zrób to w weekend. Tak, może tylko kilka osób wyjdzie na ulice pierwszego dnia. A w drugim – jeszcze mniej. Ale musimy, zgrzytając zębami i przezwyciężając strach, wyjść i zażądać zakończenia wojny” – wzywał Nawalny.
Źr. Interia