Donald Tusk chciał się spotkać z Joe Bidenem, jednak ostatecznie prezydent USA wybrał Rafała Trzaskowskiego. Czym była podyktowana decyzja?
Przypomnijmy, że w ubiegły piątek i sobotę prezydent USA Joe Biden wizytował Polskę. W trakcie jego wizyty doszło do kilku spotkań z prezydentem Andrzejem Dudą. Jednak Biden spotykał się też z innymi polskimi politykami, m.in. premierem Mateuszem Morawieckim i prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim.
Dziennikarze Interii dotarli do kulisów organizacyjnych związanych z wizytą prezydenta USA. Okazuje się, że Donald Tusk, a ściślej jego otoczenie, zabiegał o spotkanie z Joe Bidenem.
Jednak Amerykanie odmówili. Powód? Obecny lider Platformy Obywatelskiej nie posiada demokratycznego mandatu i nie pełni funkcji publicznej.
– Tutaj nawet nie chodzi o samego Donalda Tuska. Po prostu amerykańska dyplomacja oraz prezydent unikają spotkań z politykami, którzy nie są urzędnikami państwowymi lub politykami rządu odwiedzanego państwa – mówi anonimowo dyplomata w rozmowie z serwisem Interia.pl.
Amerykanie doprowadzili jednak do spotkania także z politykiem opozycji. Tym okazał się Rafał Trzaskowski, który jako prezydent Warszawy znalazł się w gronie samorządowców, którzy organizują pomoc dla uchodźców z Ukrainy.
Tymczasem Donald Tusk nie pojawił się na przemówieniu. „Były premier nie pojawił się na Zamku Królewskim podczas przemówienia amerykańskiego prezydenta. Złośliwi mówią o pierwszoplanowej roli Trzaskowskiego i niedostatecznym zainteresowaniu Tuskiem” – czytamy w publikacji.