Amerykański minister obrony Lloyd Austin powiedział w środę w Kongresie, że NATO odpowiedziałoby, gdyby Rosja zdecydowałaby się zaatakować któregokolwiek z członków Sojuszu. Potwierdził to również generał Mark Milley, najwyższy rangą amerykański dowódca wojskowy.
NATO od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę nie chce, by Sojusz stał się stroną w tej wojnie. Wprawdzie państwa Zachodu jawnie wspierają Ukrainę, ale jednocześnie odmówiły wysłania tam żołnierzy czy samolotów. Jednocześnie od początku NATO podkreśla, że gdyby zaatakowany został którykolwiek z członków Sojuszu, odpowiedź byłaby natychmiastowa.
W amerykańskim kongresie potwierdził to minister obrony Lloyd Austin. „Zawsze niebezpieczne jest wdawać się w hipotetyczne scenariusze, ale w tym przypadku jest to bardzo, bardzo ważna kwestia. Jeśli Rosja zdecyduje się na zaatakowanie jakiegokolwiek kraju, który jest członkiem NATO, to jest to „game change”. Wtedy, zgodnie z zobowiązaniami artykułu 5., z pewnością NATO odpowiedziałoby, najprawdopodobniej jako koalicja w jakiejś formie” – stwierdził.
Lloyd Austin pytany był, jakie byłyby konsekwencje ewentualnego rosyjskiego ataku na instancje rakietowe w Polsce lub innym kraju. „Jeśli Rosja zdecyduje sikę na atak na cele w Polsce, NATO stanie w jej obronie jako koalicja” – podkreślił. Zaznaczył tez, że Sojusz „ma to, czego potrzeba”, by odpowiedzieć na rosyjski atak. „To jest walka, której oni naprawdę by nie chcieli i która bardzo szybko eskalowałaby w inny typ rywalizacji, jakiego nikt nie chce widzieć” – powiedział.
Słowa ministra obrony potwierdził też najwyższy rangą amerykański generał Mark Milley. „Powiedziałbym, że to zależałoby od sytuacji, typu użytej broni, natury eskalacji, gdzie by to się wydarzyło (…), ale krótka odpowiedź brzmi: tak, oczywiście, że jesteśmy gotowi. Militarnie jesteśmy zdolni odpowiedzieć w jakiejkolwiek formie, jaką rozkaże prezydent” – mówił.
Czytaj także: Ławrow odpowiada zachodnim politykom: „My w ogóle tego nie chcemy”
Źr.: Onet