Chiny zdecydowanie sprzeciwiły się po niedawnej wypowiedzi Joe Bidena. Prezydent Stanów Zjednoczonych mówił o możliwości użycia siły w obronie Tajwany w przypadku rozpoczęcia agresji chińskiej.
Podczas wizyty w Japonii, Biden usłyszał pytanie od dziennikarzy, czy w przypadku gdyby Chiny zaatakowały Tajwan, to USA byłyby skłonne pójść o krok dalej, niż zrobiły to w przypadku Ukrainy, i pomóc militarne Tajwanowi.
Prezydent USA odpowiedział twierdząco. „To nasze zobowiązanie” – dodał. Wybuchła burza. Niedługo służby Białego Domu zdementowały te słowa, zapewniając, że dotychczasowa amerykańska polityka względem Chin nie ulega zmianie.
Nie trzeba było jednak długo czekać na reakcję najbardziej zainteresowanego. Chiny wyraziły „silne niezadowolenie i stanowczy sprzeciw” wobec słów amerykańskiego prezydenta. Dodano, że nie pozwolą żadnej zewnętrznej sile ingerować w ich „wewnętrzne sprawy”.
Czytaj także: Andrzej Duda już bez dyplomacji o zachowaniu Niemiec ws. czołgów! Padły mocne słowa
„W kwestiach dotyczących suwerenności i integralności terytorialnej Chin oraz innych podstawowych interesów nie ma miejsca na kompromis” – powiedział Wang Wenbin, rzecznik chińskiego MSZ.
„Wzywaliśmy stronę amerykańską do szczerego przestrzegania zasady Jednych Chin: bądź ostrożny w słowach i czynach w kwestii Tajwanu i nie wysyłaj żadnego sygnału do sił protajwańskich i separatystów, aby nie spowodowało to poważnych szkód w sytuacji w Cieśninie Tajwańskiej i w stosunkach Chiny-USA” – dodano.
Źr. dorzeczy.pl