Europosłanka PiS Anna Zalewska w rozmowie z portalem wPolityce.pl stwierdziła, że nie wierzy, iż Donald Tusk samodzielnie podjął decyzję o dymisji z funkcji przewodniczącego EPL. W jej ocenie europejscy politycy wymusili na nim tę decyzję.
Podczas kongresu Europejskiej Partii Ludowej w Rotterdamie Donald Tusk zrezygnował z funkcji przewodniczącego tej frakcji w Parlamencie Europejskim. Na tej funkcji zastąpił go europoseł niemieckiej chadecji CDU/CSU Manfred Weber.
Czytaj także: Korwin-Mikke znów szokuje ws. Rosji. Reaguje rzecznik rządu
Zalewska tłumaczy tę decyzję rozgrywką polityczną we władzach EPL. Bardzo nisko oceniła pozycję byłego polskiego premiera. „Myślę, że Donald Tusk rozstaje się z polityką europejską, dlatego że uznano, że już dawno nie ma siły i mocy sprawczej, bo przede wszystkim nie ma swojej patronki, kanclerz Angeli Merkel” – przekonuje.
„Zresztą przewidywał to, angażując się w polską politykę. Taką zresztą składał deklarację na pożegnaniu ze swoją grupą, że po to wrócił, żeby przywrócić polską politykę na właściwe, liberalno-lewicowe tory. Chce zwyciężać, żeby móc być w tej liberalno-lewicowej rodzinie. Złożył jednoznaczną deklarację” – dodała.
Zalewska uważa, że Tusk nie podjął decyzji o dymisji samodzielnie. „Według mnie to zostało wymuszone, chociażby właśnie z tego powodu: 'weź się do roboty, pracuj nad zmianą rządu, przygotowuj się do wyborów’. Zresztą w Unii Europejskiej i w Parlamencie Europejskim generalnie zauważamy, że przychodzą takie zmiany na stanowiskach sprawozdawców, przewodniczących grup na niemieckie” – powiedziała.
Czytaj także: Ambasador Rosji: „Relacje z Polską osiągnęły historyczne dno”
„Przypominam, że kiedy niemiecki rząd podpisywał koalicję, wyraźnie powiedział, że chce federalizacji, chce stać na czele tej sfederalizowanej Unii Europejskiej. To jest też szeroki niemiecki plan i w związku z tym, że Donald Tusk właściwie nie był im do niczego potrzebny, to podjęto decyzję i grzecznie go poproszono, żeby zrezygnował” – dodała Zalewska.
Źr. wPolityce.pl