Ałła Pugaczowa to niewątpliwie jedna z największych gwiazd rosyjskiej muzyki. Kobieta wraz z rodziną uciekła do Izraela tuż po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Teraz ostrzega Kreml, że jeśli wobec jej męża zostanie wszczęte w Rosji śledztwo, ona „zacznie mówić”.
Przyczyną ucieczki Pugaczowej z Rosji była między innymi postawa jej męża, młodszego o 27 lat Maksima Gałkina. Już 24 lutego w mediach społecznościowych jednoznacznie wypowiedział się na temat rosyjskiej agresji na Ukrainę. „Od samego rana rozmawiam z rodziną i znajomymi w Ukrainie. Nie mogę oddać słowami tego, co czuję! Jak to jest możliwe! Nie można usprawiedliwić tej wojny! Nie wojnie!’ – pisał.
Wywołało to oczywiście reakcję zarówno rosyjskich władz, jak i kolegów z branży. Ałła Pugaczowa zdecydowała się na wyjazd wraz z rodziną do Izraela, gdzie jej mąż nadal potępia Putina i wypomina rosyjskie zbrodnie popełnione na Ukrainie.
Pugaczowa nie stanęła wprawdzie w obronie męża, ale ostrzegła, że jeżeli zostanie wobec niego wszczęte śledztwo, ona „zacznie mówić i się nie zatrzyma”. Wacław Radziwinowicz na łamach portalu wyborcza.pl przypomina, że jej wpływy na Kremlu są ogromne, a ona sama wie wszystko o wszystkich. „Nie tylko o tych zarabiających wokalem czy tańcem, ale też zajmujących się polityką. Ma co wyśpiewać. Usunąć ją sprzed oczu publiczności, jeśli zechce walczyć, łatwo nie będzie” – zauważył.
Czytaj także: Szef NATO o niepokojącym scenariusz wojny. Powiedział o tym po rozmowie z Bidenem
Źr.: Wyborcza.pl