Ronde van Vlaanderen to kolejny klasyk zaliczany do cyklu World Tour. Trasa prowadzi po pagórkowatym terenie Flandrii, z których duża część jest wyłożona brukiem. W tym roku zawodnicy mieli do pokonania 259 km. Nie obyło się bez licznych kraks i defektów.
Do najgroźniejszego wypadku doszło w miejscowości Wielsbeke. Kobieta chciała przejść przez jezdnię tuż przed jadącą grupą kolarzy. Niestety, jeden z zawodników wpadł na nią, a dwoch kolejnych upadło. W kraksie najmocniej ucierpiała kobieta i Johan Vansummeren. Zostali przewiezieni do szpitala.
W peletonie dzisiejszego wyścigu znalazło się wiele gwiazd, m.in. ubiegłoroczny triumfator Fabian Cancellara, Tom Boonen, czy Peter Sagan. Tego ostatniego wspierał Polak Maciej Bodnar.
Na początku wyścigu uformowała się jedenastoosobowa ucieczka. Ich przewaga dochodziła nawet do 6 minut. Jednak z czasem zaczęli od niej odpadać kolejni kolarze. Ok. 40 km przed metą, po pokonaniu Taaienbergu, do gry wkroczyli faworyci. Sagan, Boonen, Boasson Hagen, Vanmarcke i Cancellara wraz z ośmioma innymi kolarzami jechała za uciekającą czołówką. 20 km przed metą prowadził duet Vandenbergh i Van Avermaet. Wtedy z goniącej grupki odjechał Cancellara, nazywany w peletonie Spartakusem. Na kole usiadł mu Vanmarcke, pozostali rywale natomiast nie zareagowali na atak Szwajcara. Po podjechaniu na Paterberg, czwórka kolarzy jechała już razem. Rywalami Cancellary byli Belgowie pochodzący z Flandrii. Żaden z nich nie jest tak utytułowany jak Szwajcar, więc zwycięstwo w klasyku byłoby ich największym osiągnięciem.
Czytaj także: Kwiatek, Majka i tęczowe gruchy - co zapamiętamy z TdF ?
Na końcowych kilometrach kolarze zaczęli się czarować. Próbę ataku przeprowadził najpierw Vandenbergh, a później Van Avermeat. Nie dało to jednak pożądanych rezultatów i o końcowej kolejności decydował sprinterski finisz. Najszybszy okazał się Fabian Cancellara, dla którego było to trzecie zwycięstwo w tym monumencie, a drugie z rzędu. Skład podium uzupełnili Greg Van Avermaet i Sep Vanmarcke.
Źródło zdjęcia: flickr.com