Rozmowę żołnierza z tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej ze swoją żoną przechwyciła Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Wojskowy nie kryje rozgoryczenia tym, co dzieje się na froncie. Poinformował między innymi, że jego dowództwo złożyło broń i odmówiło prowadzenia walk.
Jednym z powodów, dla których Rosja oficjalnie prowadzi wojnę, czy też – jak sami określają – „specjalną operację wojskową” – jest ochrona terytoriów tzw. Donieckiej oraz Ługańskiej Republiki Ludowej. Separatystyczne republiki na wschodzie Ukrainy zostały tuż przed rosyjską inwazją uznane przez Władimira Putina. W walkach biorą udział żołnierze również z tych terenów.
Rozmowę jednego z nich z żoną przechwyciła Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Żołnierz z tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej poinformował, że jego dowództwo „rzuciło broń”. „Nasze dowództwo odeszło. Cóż, nie odeszli, rzucili broń i tyle. Mówią: „Nie pójdziemy na wojnę”. Zmienią ich na kogoś innego, a jeśli nie, to zabiorą nas do domu… Jeden z oficerów w ogóle do Rosji spier***ił” – powiedział.
Wojskowy nie krył rozgoryczenia tym, co dzieje się na froncie. Nie miał też złudzeń co do swojej roli. „Nie jesteśmy nigdzie wymienieni, nigdzie. Uwierz mi… Jak powiedział komandor Uszakow, jesteśmy tutaj jako „mięso”, element rozpraszający” – mówił. „Nigdzie, nawet w Rosji, nie jest odnotowane, że tu jesteśmy” – dodał.
Czytaj także: Macron dalej swoje: „Nigdy nie zapanuje pokój, jeśli celem będzie zmiażdżenie Rosji”
Źr.: o2, Twitter