Aleksander Łukaszenka przemawiał w sobotę w obwodzie mohylewskim, podczas obchodów tradycyjnego święta „Kupalle” (Noc Kupały). Białoruski przywódca odniósł się do wojny na Ukrainie. „Każdy dzień przynosi stamtąd różne wiadomości: zarówno radosne, jak i przede wszystkim smutne” – powiedział.
Białoruś formalnie nie dołączyła do rosyjskiej inwazji na Ukrainę, jednak ataki były przeprowadzane z jej terytorium. Sam Aleksander Łukaszenka oficjalnie wspiera Rosję, natomiast wydaje się, że jego narracja przez cały czas próbuje przedstawić Białorusinów jako naród, który nie chce się angażować w wojnę. Tak było i tym razem, gdy dyktator przemawiał podczas obchodów tradycyjnego święta „Kupalle” w obwodzie mohylewskim.
„Każdy, kto choć raz odwiedził Białoruś lub spotkał Białorusinów, zobaczył, że są to mądrzy i wolni ludzie, którzy z otwartą duszą spotykają się z tymi, którzy przybywają w pokoju” – powiedział Łukaszenka. „Białorusini zawsze są gotowi podzielić się kawałkiem chleba i dać schronienie tym, którzy wszystko stracili” – dodał.
Aleksander Łukaszenka odniósł się również do wojny na Ukrainie, stwierdzając, że w ciągu ostatniego roku wydarzyło się wiele „niespodziewanych, przyjemnych i dość nieprzyjemnych rzeczy”. „Zwłaszcza w naszej rodzimej Ukrainie. Widzicie, co się tam dzieje. Każdy dzień przynosi stamtąd różne wiadomości: zarówno radosne, jak i przede wszystkim smutne” – powiedział. „Ale jestem przekonany, że w niedalekiej przyszłości tu, na brzegu siwowłosego Dniepru, który zjednoczył nasze słowiańskie narody, zobaczymy naszych ukraińskich przyjaciół” – dodał.
Białoruski przywódca wprost stwierdził, że jego naród nigdy nie pozwoli sobie narzucić, „jak żyć i co robić”. „Prawdziwy Białorusin to ten, kto ma tu dom i zawsze będzie go chronić, jeśli to konieczne, nawet z bronią w ręku. Bo to nasz jedyny dom i jesteśmy za niego odpowiedzialni” – mówił.
Czytaj także: Miedwiediew znowu odleciał. „Świat zaczął się liczyć z Rosją”
Źr.: WP