Eksplozje, do których we wtorek doszło na Krymie, wywołały niemałe zaskoczenie. Wciąż nie wiadomo dokładnie, co tam się wydarzyło, ponieważ wybuchy miały miejsce aż 200 kilometrów od linii frontu. Jarosław Wolski przy tej okazji pokazał mem, o którym w sieci zrobiło się głośno.
Ukraińska armia oficjalnie nie potwierdziła doniesień, że to ona stoi za atakami na bazę wojskową na Krymie. Wydaje się jednak, że teoria o eksplozji w zakładzie amunicji byłaby trudna do obrony. Nie wiadomo jednak, czy Ukraińcom udało się przeprowadzić atak zza linii frontu, co oznaczałoby uderzenie z odległości 200-300 kilometrów, czy może na miejscu zadziałały grupy dywersyjne.
Jedno jest pewne – atak zaskoczył wszystkich, a w szczególności Rosjan. Na Krymie, który w 2014 roku został przez Rosję bezprawnie zaanektowany, wybuchła panika. Media społecznościowe błyskawicznie obiegły nagrania potężnych korków, doszło do tego, że policja musiała zamknąć część ulic i przeznaczyć je wyłącznie dla pojazdów uprzywilejowanych.
Wolski analizuje eksplozje na Krymie
Sytuację na Krymie analizował między innymi Jarosław Wolski. Ekspert od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę uważnie śledzi poczynania wojsk, analizował między również atak, do którego doszło we wtorek. Szczególnie rozbawił go jednak mem, o którym zrobiło się głośno w mediach społecznościowych, przedstawiający „konwersację” pomiędzy „amerykańskim kotem” i „ukraińskim kotem”. „Damy was dużo broni. Ale nie strzelajcie na terytorium Rosji” – mówi „amerykańska” wersja kota. „Krym jest Ukrainy!” – odpowiada „ukraiński” kot. „Krym jest Ukrainy!” – pada potwierdzenie.
Analizę, jaką przeprowadził Jarosław Wolski odnośnie ataku na Krym można zobaczyć poniżej.
Źr.: Twitter/Jarosław Wolski, YouTube/WoW – Wolski o Wojnie