Wołodymyr Zełenski w zdecydowanych słowach napomniał urzędników, zarówno cywilnych, jak i wojskowych. Prezydent Ukrainy zareagował tak na fakt, że niektórzy z nich zaczęli otwarcie rozmawiać z dziennikarzami o taktyce stosowanej przez ukraińskie wojska.
We wtorek doszło do spektakularnej serii eksplozji na kontrolowanym przez Rosjan lotnisku wojskowym Nowofedoriwce na Krymie. W powietrze wyleciały magazyny z amunicją przy okazji niszcząc część samolotów i uszkadzając pas startowy. Media społecznościowe obiegło wiele nagrań ukazujących skalę zniszczeń.
Choć wielu ekspertów nie ma wątpliwości, kto stoi za wybuchami, to jednak Ukraińcy oficjalnie nie przyznają się do tego. Tymczasem „New York Times” powołał się na źródła w ukraińskim wojsku, które potwierdziły, że to armia Ukrainy dokonała ataku na lotnisko na Krymie.
Czytaj także: Armatohaubice Krab chwalone w CNN! „Odgrywają znaczącą rolę w wojnie” [WIDEO]
Na te doniesienia bardzo stanowczo zareagował Zełenski. W swoim regularnym wieczornym wystąpieniu napomniał urzędników. „Wojna to zdecydowanie nie jest czas na próżność i efektowne wypowiedzi. Im mniej szczegółów na temat naszych planów obronnych wyjawisz, tym lepiej będzie dla ich realizacji” – mówił.
„Jeśli chcesz zwycięstwa Ukrainy, to (…) powinieneś być świadomy swojej odpowiedzialności za każde słowo, które wypowiadasz o planach obrony lub kontrataku naszego państwa” – podkreślił Zełenski.
To nie wszystko, bo wiceminister obrony Hanna Malyar poinformowała, że służby już wszczęły śledztwo w sprawie tego typu rozmów urzędników z dziennikarzami. „Taki przeciek zakłóca plany ukraińskich sił zbrojnych, ponieważ wróg dostosowuje swoje działania i wykorzystuje te informacje przeciwko nam” – napisała na Facebooku.
Źr. Interia