W ostatnich miesiącach wiele osób zadaje sobie pytanie, jak będzie wyglądała najbliższa zima. Okazuje się, że problem może dotyczyć nie tylko węgla i gazu, ale również prądu. Maciej Wapiński z biura prasowego Polskich Sieci Elektroenergetycznych w rozmowie z Business Insider Polska nie ukrywa, że sytuacja może być trudna.
Polacy od miesięcy zmagają się ze wzrostami cen i wiele wskazuje na to, że już wkrótce dotkną nas one jeszcze bardziej. Wszystko przez rachunki, które najpóźniej od nowego roku prawdopodobnie pójdą w górę. Dotyczy to nie tylko gazu, ale również prądu. Sytuację utrudniają nie tylko problemy z węglem, ale również awarie, do których dochodzi w ostatnim czasie.
Do tej pory zwykle słyszeliśmy, że wzrostu cen energii elektrycznej należy się spodziewać, ale prądu nie zabraknie. Tym razem Maciej Wapiński z biura prasowego Polskich Sieci Elektroenergetycznych wypowiada się nieco ostrożniej. „Sytuacja bilansowa jesienią i zimą 2022/2023 zależy w znacznym stopniu od warunków pogodowych, w tym przede wszystkim temperatury, wpływającej na poziom zapotrzebowania na energię elektryczną, oraz wietrzności, od której zależy poziom generacji z farm wiatrowych. W przypadku okresów z niskimi temperaturami i niską wietrznością sytuacja bilansowa może być trudna” – powiedział w rozmowie z Business Insider Polska.
W takich przypadkach Polska korzystała z energii kupionej od innych państw. Tym razem może być to znacznie utrudnione. „Nie ma pewności, czy w związku z sytuacją na innych rynkach energii układ cen pozwoli na import” – powiedział Wapiński. Dodał też, że PSE bierze pod uwagę, że zapotrzebowanie na energię wzrośnie, ponieważ użytkownicy mogą korzystać z grzejników elektrycznych czy pomp ciepła. „Skala tego zjawiska również zależy od warunków pogodowych oraz dostępności i cen surowców używanych do ogrzewania domów i mieszkań” – mówił.
Czytaj także: Miedwiediew otwarcie grozi Europie. „Tam też są elektrownie atomowe”
Źr.: Business Insider Polska