Nie wszyscy Rosjanie z zadowoleniem przyjęli decyzję Władimira Putina o „częściowej” mobilizacji w związku z wojną na Ukrainie. Niedaleko Petersburga podpalono wojskowy punkt uzupełnień. To nie pierwszy taki przypadek.
Jak informuje niezależny białoruski serwis NEXTA, w mieście Łomonosow niedaleko Petersburga nieznani sprawcy podpalili rosyjską wojskową komendę uzupełnień. Portal opublikował wideo, na którym widać ogień w jednym z okien budynku.
„Koktajl Mołotowa wleciał do pokoju tuż obok szyldu wydziału. Budynek przy Ilikowskim Prospekcie szybko się zapalił. Ogień zdołał pokryć całe pomieszczenie przed przybyciem strażaków. Płomienny poranek!” – napisał na Telegramie kanał Rospartizan.
Czytaj także: Panika w Rosji. Tłumy szturmują granice po decyzji Putina o mobilizacji [WIDEO]
To właśnie Rospartizan po ogłoszeniu mobilizacji wzywał, aby Rosjanie podpalali wojskowe punktu uzupełnień. „Celuj w budynek z archiwami, niszcz dokumenty: niech szukają ojców, mężów i braci, aby osobiście wręczyć im zaświadczenia zgonu” – napisał.
Od rozpoczęcia przez Rosję wojny z Ukrainą na pełną skalę odnotowano ponad 20 prób podpalenia wojskowych placówek rekrutacyjnych – poinformował Kyiv Post, cytowany w Polsce przez Interię. Rospartizan podał z kolei, że od ogłoszenia „częściowej” mobilizacji, w nocy spłonęły już dwie komendy uzupełnień.
Czytaj także: Dekret Putina miał tajny punkt. Wyciekła jego treść
Źr. Interia