W środę Władimir Putin ogłosił „częściową” mobilizację w Rosji. Szybko pojawiły się plotki, że podobną decyzję podejmą niebawem władze Białorusi. Do sprawy odniósł się osobiście Aleksandr Łukaszenka, który wyraził się bardzo dosadnie na ten temat.
Prezydent Białorusi zdementował doniesienia o rzekomej mobilizacji na Białorusi. „Nie będzie żadnej mobilizacji. To kłamstwo” – powiedział zdecydowanie Łukaszenka. Zaznaczył, że „to jest mobilizacja w Rosji” i zasugerował, że informacje o możliwych podobnych krokach na Białorusi są nieprawdziwe.
Jednocześnie Łukaszenka podkreślił, że Białoruś „będzie na pewno reagować na możliwe zagrożenia, próby przeprowadzenia aktów terroru”. W tym celu – jak zapewnił – odbywają się regularne manewry wojskowe, w tym „z udziałem pospolitego ruszenia”.
Decyzję o ogłoszeniu mobilizacji w Rosji skomentował również minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej. Jak się wyraził, Mińsk „ze zrozumieniem” przyjął decyzję Putina o ogłoszeniu w Rosji „częściowej” mobilizacji.
W środę rano Władimir Putin wygłosił orędzie, w którym poinformował o wprowadzeniu w Rosji częściowej mobilizacji. W całym kraju wywołało to panikę, tym bardziej, że nie wiadomo, jak duża ma być skala powołań do armii. Minister obrony Siergiej Szojgu początkowo mówił o 300 tysiącach rezerwistów, jednak nieoficjalne liczby sięgają nawet miliona. W praktyce dekret Putina umożliwia powołanie niemal każdego Rosjanina, a słowo „częściowa” jest w tym przypadku fikcją.
Czytaj także: Niemcy przyjmą rosyjskich dezerterów? Zaskakująca deklaracja
Źr. Interia