Na Ukrainie w walkach z Rosjanami bierze udział wielu Polaków. Damian Duda, polski ochotnik będący medykiem pola walki w rozmowie z Wirtualną Polską opowiedział o bardzo trudnych warunkach panujących na froncie. Przyznał też, że na Ukrainie działa bardzo wielu Polaków.
Od początku wojny na Ukrainie przebywają Polacy. Jednym z nich jest polski ochotnik medyk Damian Duda, pełniący wcześniej funkcję rzecznika prasowego Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Wraz z grupą innych ochotników na froncie pełni rolę medyka i pomaga rannym żołnierzom ukraińskim.
Czytaj także: Ambasador Ukrainy apeluje o działanie. „Bardzo liczymy na Polskę”
„Bardzo często jest to praca na pierwszej linii, 500 metrów od Rosjan, w wykopanej norze w ziemi bez możliwości rozbudowania, bo każda próba zrobienia czegoś na zewnątrz kończy się ostrzałem Rosjan. Nie można się niczym dogrzewać, bo jakiekolwiek źródło ciepła jest wskazaniem dla przeciwnika, który ma termowizję, że tutaj można strzelać” – opowiada polski ochotnik.
Podczas rozmowy padło pytanie, ilu Polaków przebywa obecnie na Ukrainie i walczy przeciwko Rosjanom. Duda nie chciał mówić o liczbach. „Jest parę ekip medycznych, są też tacy, którzy walczą, jest ich sporo. Trudno znaleźć oddział, w którym nie ma Polaka” – przyznał.
Czytaj także: Kadyrow zwrócił się do Zełenskiego: „A co myślałeś, frajerze?”
Duda opisał też zbrodnie rosyjskiej armii, jakie widział na Ukrainie. „W Wielki Piątek pracowaliśmy w Mikołajewie, gdzie pojechaliśmy do ostrzału. Wokół cerkwi były porozrzucane ciała. Rosjanie strzelali ładunkami kasetowymi w miasto, w którym nie ma żadnych strategicznych celów. Oni o tym bardzo dobrze wiedzą” – powiedział polski ochotnik.
Źr. wp.pl