Żartobliwy wątek w mediach społecznościowych o referendum i przyłączeniu Kaliningradu do Czech zyskał w ostatnim czasie ogromną popularność. To oczywiście reakcja na nielegalną aneksję części terytorium Ukrainy przez Rosję. Teraz do akcji dołącza Finlandia.
Nitka w mediach społecznościowych o przyłączeniu do Czech obwodu kaliningradzkiego zatoczyła bardzo szerokie kręgi. Czesi rozbawili cały internet postulując, by Kaliningrad stał się czeskim Kralovcem. Przeprowadzono nawet „referendum” pod ambasadą Rosji w Pradze, a w mediach społecznościowych powstał „oficjalny” profil. Dzięki aneksji,, Czesi zyskali też dostęp do morza. Wszystko oczywiście utrzymane jest w konwencji żartu, ale pokazuje mechanizm działania rosyjskiej polityki.
Jest to bowiem oczywiście reakcja na fikcyjne referenda i nielegalną aneksję części terytorium Ukrainy przez Rosję. Władimir Putin ogłosił bowiem przyłączenie do Rosji obwodów charkowskiego, zaporoskiego, donieckiego i ługańskiego, co spotkało się ze sprzeciwem społeczności międzynarodowej. W nocy ze środy na czwartek nielegalną aneksję potępiło ONZ, przeciwko czemu głosowały jedynie Białoruś, Rosja, Korea Północna, Nikaragua i Syria. 35 krajów wstrzymało się od głosu.
Teraz do czeskiej akcji postanowiła dołączyć Finlandia, która „zaanektowała” między innymi Sankt Petersburg. W mediach społecznościowych powstał już nawet profil „reprezentujący parodystyczne fińskie państwa Sannasburg, Sannagrad i Sannaelina (dawny Petersburg, Leningrad i Karelia)” – czytamy. Nazwy odnoszą się oczywiście do niezwykle popularnej premier Sanny Marin.
„Witamy na oficjalnym profilu Sankt Sannasburga i obwodu sannagradzkiego. Po udanym referendum 98,69 proc. mieszkańców Sankt Petersburga i 96,97 proc. mieszkańców Obwodu Leningradzkiego zdecydowało się na połączenie z Finlandią, zmieniając jednocześnie nazwę na odpowiednio Sankt Sannasburg i obwód sannagradzki” – czytamy.
Czytaj także: Miedwiediew drwi z Amerykanów i grozi bronią nuklearną. „Wiedzą, gdzie jest Ukraina?”
Źr.: Onet