Polska pisarska i reportażystka Maja Wolny pojechała do Rosji, by posłuchać opinii mieszkańców o wojnie na Ukrainie. W rozmowie z „Dziennikiem Wschodnim” relacjonuje, co usłyszała od Rosjan. Dla wielu osób to może być prawdziwy szok.
Wyjazd do Rosji wiąże się obecnie nie tylko z ogromnymi trudnościami logistycznymi, ale też niebezpieczeństwem. Mimo to, między innymi do Moskwy i Petersburga postanowiła udać się Maja Wolny. Na miejscu obserwowała Rosjan i rozmawiała z nimi na temat wojny na Ukrainie.
W rozmowie z „Dziennikiem Wschodnim” opowiedziała o tym, co zastała na miejscu. „Po raz pierwszy doświadczyłam wrogości do mnie jako do przybysza z Zachodu. Gdy zadawałam podstawowe pytania, o drogę czy czas, to czuło się wielkie napięcie i wiele osób po prostu odchodziło. Niektórzy byli wrogo nastawieni. Czasami decydowali się odpowiedzieć i tak od słowa do słowa starałam się poznać opinie ulicy” – mówiła. „Trafiłam w otwartą ranę tego społeczeństwa. Widziałam niepokojące sceny. Wojsko, policję na ulicach, młodych ludzi uciekających przed poborem” – dodała.
Maja Wolny nie ukrywała, że większość Rosjan nie jest świadomych tego, co dzieje się na Ukrainie. „Kilku moich rozmówców przyznało się do brania antydepresantów i leków uspokajających. Spotkałam też więcej niż zwykle osób odurzonych alkoholem lub innymi substancjami. W Rosji jest wiele osób, które się wojnie przeciwstawiają i jej nie akceptują. Rozmawiałam z ponad setką Rosjan z bardzo różnych środowisk. Tylko dwie osoby były w pełni świadome tego, co się dzieje. Wiedziały o zbrodniach wojennych w Ukrainie i były w stanie przyznać, że to Rosja jest agresorem w tym konflikcie. Są oczywiście osoby, które się wojnie przeciwstawiają i jej nie akceptują. Robią to jednak w ciszy. W Rosji prawie nie ma protestów. Jest marazm” – relacjonowała.
Polka o sytuacji w Rosji. Mówi o określeniu „bombeczka”
Maja Wolny wprost stwierdziła również, że Rosjanie są przekonani, iż to Amerykanie i NATO wywołali wojnę. Rosję przedstawiają jako kraj, który się broni. „Wielu moich rozmówców sugerowało, że i Polska ma roszczenia terytorialne względem Ukrainy, że my planujemy zaanektować Lwów i część Wołynia. Takie poglądy są wygłaszane w rosyjskiej telewizji publicznej” – powiedziała.
Polka odniosła się też do rosyjskich poglądów na broń nuklearną. „Po eksplozji mostu na Krymie rozmawiałam z zagniewanymi Rosjanami, którzy mówili, że „żarty się skończyły i teraz to już będzie jakaś bombeczka”. To pieszczotliwe określenie „bombeczka” słyszałam bardzo często. Większość mówiła o mniejszych, punktowych pociskach nuklearnych, które mają uciszyć Ukrainę” – mówiła Maja Wolny. „My widzimy Rosjan popierających politykę Kremla jako zbrodniarzy. Oni uważają, że walczą w imię moralnej wyższości, bo w konsekwencji to Rosja uchroni świat od zagłady” – dodała.
Czytaj także: Czarne chmury nad głową Putina. Z tej strony nie spodziewał się uderzenia
Źr.: Dziennik Wschodni