W okresie pandemii Lech Wałęsa publicznie narzekał na kłopoty finansowe, choć jako były prezydent pobiera emeryturę, jakiej pozazdrościłby mu niejeden obywatel. Teraz w rozmowie z „Super Expressem” przyznaje, że odbił się po „bankructwie”, ale nadal narzeka.
Z powodu ograniczeń w podróżowaniu i w zgromadzeniach, Lech Wałęsa utracił w czasie pandemii możliwość głoszenia płatnych wykładów, co stanowiło dla niego duże źródło dochodu. Obecnie przyznaje, że już jest lepiej, ale były prezydent nie przestaje narzekać.
„Zbankrutowałem. Ale powoli się podnoszę. Takie dziury mi się porobiły, a ja mam za dużą rodzinę. I mnie szantażują, i jaki mam wybór? Muszę im dawać pieniądze” – mówi Wałęsa.
Czytaj także: Komorowski o swoim stosunku do Putina. Olejnik puściły nerwy
Przy okazji oberwało się żonie byłego prezydenta, która z powodu takich określeń może się nawet obrazić na męża. „Mówią do mnie tak: Stary, ty musisz mieć pieniądze, i nie gadaj, że nie masz! Tak mi mówi rodzina. I muszę im dawać. Wszyscy tak robią. A żona to największa pijawa!” – powiedział Lech Wałęsa.
Źr. se.pl