W Wigilię na granic z Białorusią miała miejsce prowokacja związana z fałszywym komunikatem upozorowanym na wiadomość polskich służb. Por. Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej w rozmowie z „Wprost” przyznała, że takiej sytuacji jeszcze nie było.
Przejście graniczne w Kuźnicy pozostaje zamknięte, ale niespodziewanie w Wigilię 24 grudnia pojawiło się na nim kilkunastu podróżnych. W większość przybyli na miejsce ze strony białoruskiej. Szybko okazało się, że otrzymali oni powiadomienia o tym, że na granicy z Białorusią w Kuźnicy odbywają się normalne odprawy. Komunikaty do złudzenia przypominały te rozsyłane przez polską Straż Graniczną.
„Podróżni pokazywali nam, że komunikat był rozsyłany w języku polskim i był jakoby podpisany przez polską Straż Graniczną. Z tego, co nam mówili podróżni, to komunikat był rozsyłany po stronie białoruskiej. Na ten moment nie będziemy mówili, kto mógł być autorem, bo nie wiemy dokładnie, ale można się domyślać. Udało nam się szybko zdementować ten komunikat, również dzięki pomocy mediów” – powiedziała por. Michalska w rozmowie z „Wprost”.
Pierwsza taka sytuacja na granicy z Białorusią
„Nie odprawiamy osób w Kuźnicy, ale nasza placówka pełni tam normalną służbę i zabezpiecza zieloną granicę. Na pewno miało to na celu, abyśmy część osób przekierowali na przejście. Jak zwykle, na jednym odcinku granicy próbuje się wywołać zamieszanie, a na drugim podejmuje się próby nielegalnego przekroczenia. Być może były to naciski ze strony białoruskiej, aby poprzez podróżnych doprowadzić do otwarcia przejścia granicznego w Kuźnicy” – wyjaśnia por. Michalska.
Czytaj także: Miedwiediew przepowiada zajęcie Ukrainy przez Polskę i… rozbiór Polski
Rzeczniczka SG przyznaje, że fake newsy pojawiają się niemal każdego dnia, ale ta sytuacja była wyjątkowa. „Wojna informacyjna wciąż trwa. Sytuacji, że ktoś podpisywał się jako Straż Graniczna, to jeszcze nie widzieliśmy. Aczkolwiek widziałam w mediach – niestety też w polskich – informacje, które miały rzekomo pochodzić od Straży Granicznej, na przykład o liczbie osób, które zmarły po stronie polskiej, o osobach zaginionych czy sytuacjach, które w ogóle nie miały miejsca. Nie były one jednak wprost podpisane jako Straż Graniczna, tak jak w tym przypadku” – powiedziała Michalska.
Źr. wprost.pl