Po prawie 13 latach od zaginięcia powróciła sprawa Iwony Wieczorek. Niedawno miały miejsce pierwsze zatrzymania, a służby zintensyfikowały swoje działania. Tymczasem „Super Express” przypomniał o jednej z hipotez, którą sformułował dziennikarz śledczy Mikołaj Podolski.
W nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. 19-letnia Iwona Wieczorek bawiła się z przyjaciółmi w sopockim Dream Clubie. W nocy postanowiła wrócić do domu sama. Jeszcze 3.07 kamery zarejestrowały ją skręcającą w promenadę. Po tym zadzwoniła jeszcze do znajomych, którzy zostali w klubie. Później kamera uchwyciła ją jeszcze przy wejściu na plażę w Gdańsku Jelitkowie. O godz. 4 jej telefon nie był już aktywny, a o dziewczynie słuch zaginął.
O sprawie znów stało się bardzo głośno. Śledczy z krakowskiego Archiwum X doprowadzili do zatrzymania dwóch osób być może związanych ze sprawą. Choć póki co nie ma żadnego dowodu, że to one odpowiadają za zaginięcie Iwony Wieczorek.
Jednocześnie w pobliżu dawnego lokalu Zatoka Sztuki pojawiło się mnóstwo policjantów, którzy prowadzili tam intensywne czynności. M.in. rozkopywali plażę w poszukiwaniu czegoś.
Czytaj także: Jest nagranie wybuchu na stacji w Zgorzelcu. Skończyło się tragedią [WIDEO]
Tymczasem „Super Express” przypomniał o pewnej hipotezie postawionej przez dziennikarza śledczego Mikołaja Podolskiego. Ten scenariusz zakłada, że ciało Iwony Wieczorek może znajdować się na Litwie lub w Obwodzie Kaliningradzkim.
„Cały czas nie mogę wykluczyć, że Iwona jakimś cudem znalazła się w morzu. W okolicy Gdańska zwłoki często są niesione przez prądy na wschód. Musimy zostawić sobie chociaż jeden procent szans, że zwłoki mogły zostać zniesione do Obwodu Kaliningradzkiego albo na Litwę i tam mogło dojść do jakieś pomyłki przy identyfikacji ciała. Nie ma oczywiście żadnych dowodów na to, że tak mogło się stać. Jednak na żadną hipotezę nie ma dowodów” – mówił Podolski.
Źr. se.pl