Niestety stało się najgorsze. Skatowany przez ojczyma 8-latek z Częstochowy zmarł w szpitalu. Biologiczny ojciec Kamilka Artur Topól jest zdruzgotany. W rozmowie z „Faktem” był w stanie powiedzieć zaledwie kilka zdań.
8-letni Kamilek na początku kwietnia w ciężkim stanie trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie lekarze podjęli walkę o jego życie. Niestety po miesiącu skomplikowanego leczenia, medycy przekazali najgorszą informację. 8 maja około godziny 6 rano chłopiec zmarł.
Od soboty stan chłopca znacznie się pogorszył. Lekarze poprosili, by biologiczny ojciec Kamilka był przy nim i do niego mówił. „Byliśmy u Kamilka w niedzielę. Lekarze powiedzieli, że jest stan krytyczny” – mówi zrozpaczony Artur Topól w rozmowie z „Faktem”.
Również w poniedziałek ojciec Kamilka planował cały dzień czuwać przy synu. Jednak, gdy jechał już z Częstochowy do Katowic otrzymał koszmarny telefon ze szpitala. „Jesteśmy zdruzgotani” – mówi pani Ewa, partnerka ojca Kamilka.
Lekarze zezwolili nam na odwiedziny. Chcieliśmy ściągnąć Fabianka, by porozmawiał z Kamilkiem i pożegnał się z nim. Ale liczyliśmy też na to, że stanie się cud – opowiadał pan Artur tuż przed wyjazdem do Katowic. „Fakt” opisuje, że ojciec Kamilka był w tej rozmowie „pełen nadziei”. Niestety stało się inaczej.
Przeczytaj również:
- 8-latek z Częstochowy nie żyje. Jest oficjalny komunikat szpitala. „Nie cierpiał”
- Zapadła decyzja ws. oprawcy 8-letniego Kamilka! „Za tak bestialską zbrodnię…”
- Bezczelne zachowanie matki Kamilka. Kobieta napisała taki list do sądu!
Źr. fakt