Dziennik „Fakt” przytacza relację jednej z czytelniczek. Kobieta wraz z mężem udała się na wesele do znajomych i była mocno zawiedziona… kuchnią. Nie zjadła, podobnie jak jej małżonek, prawie nic.
„Fakt” przytacza relację kobiety z Sochaczewa, która napisała list do redakcji gazety. Opowiedziała w nim historię dotyczącą wizyty na weselu przyjaciółki. Kobieta udała się na imprezę wraz ze swoim małżonkiem.
Niestety, czytelniczka „Faktu” przyznaje, że była mocno zawiedziona… weselną kuchnią. Kobieta twierdzi, że zarówno ona, jak i jej mąż wyszli z wesela głodni. Wszystko ze względu na fakt, iż państwo młodzi układając kartę dań nie wzięli pod uwagę jednej rzeczy.
– Nie przełknęłabym schabowego, dewolaja czy nawet łyżki rosołu – przyznaje uczestniczka przyjęcia weselnego, po czym wyjaśnia przyczynę. – Od dobrych 20 lat jesteśmy z mężem wegetarianami, a nikt nie wziął tego pod uwagę. Poza jarzynową i surówkami w menu nie było niemięsnych propozycji – podkreśla.
Na weselach coraz częściej pojawiają się dania dla osób, które są wegetarianami lub weganami, jednak z perspektywy pary młodej jest to dość kosztowny „interes”. „Fakt” podaje np., że w jednym z warszawskich lokali za wegańskie jedzenie dla jednego (!) gościa należy zapłacić 430 zł. To kwota, która często „wyrywa z butów”.
340 zł to kwota, którą za bezmięsny talerzyk należy uiścić w jednym z lokali nieopodal Lublina. To nadal bardzo wysoka stawka, która często odstrasza państwa młodych.