Niespodziewanie przerywam ciszę medialną, ale czas w końcu definitywnie załatwić tę sprawę – powiedział Szymon Marciniak podczas spotkania z dziennikarzami w Bełchatowie. Sędzia odniósł się do kontrowersji, jakie wzbudził po udziale w wydarzeniu wiązanym z osobą lidera Konfederacji Sławomira Menzena. Nawiązał do słów polityka?
Wypowiedź Szymona Marciniaka ma związek z aferą z jego udziałem w konferencji Everest, organizowanej przez Sławomira Menzena. Europejska Federacja Piłkarska po informacjach stowarzyszenia „Nigdy więcej” wyraziła zaniepokojenie jego obecnością na takim wydarzeniu. Pojawiła się groźba, że Polak straci możliwość sędziowania finału Ligi Mistrzów.
Ostatecznie jednak federacja podjęła decyzję o pozostawieniu Polaka w roli arbitra finału. Marciniak wydał z kolei oświadczenie. – Jako profesjonalista głęboko zaangażowany w grę w piłkę nożną, chce podkreślić niezachwiane poparcie dla wartości promowanych przez UEFA, w szczególności inkluzywności i szacunku dla wszystkich osób, niezależnie od ich pochodzenia – stwierdził.
Marciniak kolejny raz zabrał głos ws. konferencji Menzena. Odpowiedział politykowi?
– Zasady te leżą u podstaw ducha piłki nożnej i są zgodne z moimi osobistymi przekonaniami. Co więcej, z całego serca potępiam wszelkie formy nienawiści, dyskryminacji lub nietolerancji, ponieważ nie ma dla nich miejsca w sporcie i społeczeństwie jako całości – wyjaśnił.
Teraz Marciniak zabrał głos w sprawie kolejny raz podczas spotkania z dziennikarzami w Bełchatowie. Sędzia ma prowadzić mecz GKS Bełchatów – Sokół Aleksandrów Łódzki. Arbiter postanowił wyjaśnić sprawę.
– Proszę mi pokazać wypowiedź, w której precyzowano, że Szymon Marciniak wszystko wiedział i nie miał problemu z otoczką. Jeśli ktoś wypowiada takie słowa, on musi brać za nie odpowiedzialność, nie ja – zaznaczył.
Możliwe, że to odniesienie do słów Menzena, który twierdził, iż Marciniak miał świadomość w jakim wydarzeniu bierze udział. – Wiem, gdzie byłem. Byłem na spotkaniu biznesowym. Nie miało to nic wspólnego z polityką. Zawsze trzymałem się od niej z dala. Czy w ogóle w ostatnich latach ktoś wyliczył, ile razy byłem w hospicjum? Ile razy odwiedziłem szpitale, domy dziecka, zakłady karne? Nie – podkreślił.