Coraz liczniejsza obecność Grupy Wagnera niedaleko polskiej granicy wywołuje wiele kontrowersji i niepokoi opinię publiczną. Gen. Mieczysław Bieniek w rozmowie z „Super Expressem” jednoznacznie wyjaśnił, co czeka wagnerowców, jeśli zdecydowaliby się wkroczyć na teren Polski lub jakiegokolwiek innego państwa NATO.
Po przerwanym puczu Jewgienija Prigożyna, kierowana przez niego Grupa Wagnera miała przenieść się na Białoruś. Zbudowano już tam obóz, do którego stale napływają kolejni najemnicy. Część z nich prowadzi szkolenia armii białoruskiej. Ćwiczenia odbywają się nawet w Brześciu, czyli w bezpośrednim sąsiedztwie z polską granicą.
Sytuacja wzbudza niepokój w Polsce, ale gen. Bieniek uspokaja. Stwierdził, że „Grupa Wagnera nie stanowi bezpośredniego zagrożenia, gdyż nie posiada ciężkiej broni”. „Wagnerowcy mogą prowadzić działania dywersyjne, hybrydowe. Są zręcznymi operatorami dronów bojowych, uczyli się tego pod Bachmutem” – zauważa wojskowy.
Były zastępca dowódcy strategicznego NATO przyznał, że działania polskich władz polegające na wzmocnieniu granicy są słuszne.
Wojskowy nie ma jednak złudzeń, co czeka wagnerowców, jeśli zdecydowaliby się jednak wkroczyć na teren Polski. „Nie można demonizować problemu. Ewentualne wejście zorganizowanych jednostek do kraju NATO oznaczałby ich bezwzględną likwidację. Z bandytami i terrorystami się nie negocjuje. Jednocześnie nie można bagatelizować sprawy” – powiedział gen. Bieniek.
Przeczytaj również:
- Polko nie ma złudzeń, co do Grupy Wagnera. „Należy się obawiać”
- Grupa Wagnera szuka rekrutów. „Trzeba zgodzić się na walkę w Polsce”
- Znów śnięte ryby w Odrze! „Wyłowiono ich ponad tonę”
Źr. o2.pl; „Super Express”