Cezary Kulesza udzielił wywiadu dla sportowej sekcji serwisu interia.pl. Podczas rozmowy odpowiedział m.in. na pytanie dotyczące swojej ewentualnej dymisji.
Ostatnie tygodnie nie są dla Cezarego Kuleszy najlepsze. Prezes PZPN musiał się zmierzyć z reperkusjami nie tylko fatalnego występu biało-czerwonych w starciu z Mołdawią, ale i późniejszej afery z Mirosławem Stasiakem oraz medialnej zawieruchy wokół Fernando Santosa.
Kulesza postanowił przeciąć falę plotek i spekulacji. Zdecydował się udzielić wywiadu serwisowi interia.pl. W pewnym momencie usłyszał jednak pytanie, które nieco wyprowadziło z równowagi.
Dziennikarz chciał bowiem się dowiedzieć czy prezes PZPN rozważa… swoją dymisję. Kulesza nie wytrzymał i odpowiedział w mocnych słowach. Jego reakcja mówi wszystko.
Kulesza zapytany o swoją dymisję. Jednoznaczna reakcja
– Dlaczego miałbym ją rozważać? To absurdalne pytanie. Mamy rekordowy budżet? Mamy. Organizujemy imprezy międzynarodowe? Organizujemy. Zatrudniamy dobrych trenerów? Tak. Podczas tych dwóch lat już trzy reprezentacje młodzieżowe awansowały na mistrzostwa Europy. Pojechaliśmy też na mundial, wyszliśmy tam z grupy. A na końcu media piszą o mnie głupoty, bo to się lepiej sprzedaje – oświadczył prezes PZPN.
Kulesza ujawnił też, jak zachowywał się w samolocie z Kiszyniowa po porażce reprezentacji Polski z Mołdawią. – Wie pan, co robiłem? Siedziałem wściekły i z nikim nie rozmawiałem. Kilka razy przeszedłem się po samolocie i to wszystko – powiedział.
Nawiązał też do sprawy związanej z obecnością Mirosława Stasiaka w samolocie PZPN do Mołdawii. – Nieprawdą jest też to, że pan Stasiak miał w Mołdawii czerwoną akredytację pozwalającą na wstęp do wszystkich stref. Ze ścisłego kierownictwa miałem ją tylko ja i Wachowski, pan Stasiak jej od nas nie dostał. A czy wszedł po meczu na murawę? Może tak, przecież ja z nim nawet nie siedziałem w jednej loży, nie pilnowałem go. Tak właśnie jest: ktoś coś napisze, a ja się muszę z tego tłumaczyć. Bo co, o Kuleszy można powiedzieć największą bzdurę i nie ponosi się za to żadnej odpowiedzialności? – stwierdził.