Media informują o wynikach sekcji zwłok Grzegorza Borysa. Okazuje się, że bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny podejrzanego o zabójstwo swojego 6-letneigo syna było utonięcie. Jednocześnie potwierdzono, że na jego ciele znajdowały się inne rany charakterystyczne dla osób usiłujących odebrać sobie życie.
Wcześniej nieoficjalnie media informowały, że zbieg miał ranę postrzałową głowy. Teraz radio RMF FM podaje, że sekcja zwłok ujawniła, że na ciele Grzegorza Borysa znajdowały się też inne rany.
„(…) na przedramionach, udach i szyi 44-letniego Grzegorza Borysa znajdowały się rany cięte, charakterystyczne dla osób próbujących popełnić samobójstwo. Na skroni denata ujawniono dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej. Nie spowodowały one śmierci Grzegorza Borysa, a mogły jedynie go otumanić” – czytamy na stronie internetowej rozgłośni.
Jednak jak się okazuje te obrażenia nie spowodowały śmierci ukrywającego się 44-latka. Sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie.
Wyniki sekcji zwłok nie pozostawiają też wątpliwości, że do śmierci Grzegorza Borysa doszło, gdy poszukiwania znajdowały się jeszcze we wczesnej fazie. Pojawiające się zatem w mediach doniesienia o tym, że ktoś rzekomo widział zbiega okazują się nieprawdziwe.
Przeczytaj również:
- Szokujące zdjęcia zwłok Grzegorza Borysa. Śledczy z radykalną decyzją
- Tak Grzegorz Borys ukrywał się przed obławą. „Stawał się niewidoczny”
- Morderca 6-latka znaleziony martwy. Wstrząsające okoliczności identyfikacji zwłok 44-latka
Źr. RMF FM