Anna Mucha znalazła się w gabinecie Donalda Tuska. Parlamentarzystka z Polski 2050 objęła tekę wiceministra edukacji. Przejmując swoje stanowisko opublikowała specjalny post. Okazało się, że w szafie czekała na nią „niespodzianka”. „Poprzednik pozostawił pamiątkę po sobie” – napisała.
Anna Mucha została powołana przez Donalda Tuska na wniosek minister edukacji Barbary Nowackiej. Reprezentantka Polski 2050 będzie sekretarzem stanu wraz z Katarzyną Lubnauer.
– Jestem bardzo szczęśliwa, że będę mogła współpracować z Katarzyną Lubnauer i Joanną Muchą, które przez ostatnie lata troszczyły się o rozwój oświaty. Od dziś będą mnie wspierać w działaniach na rzecz szybkiego i skutecznego wprowadzania zmian w polskich szkołach – oznajmiła minister Barbara Nowacka.
Obejmując stanowisko Mucha zdecydowała się uwiecznić chwilę w mediach społecznościowych. Okazało się, że w szafie jej poprzednika znalazła „niespodziankę”. – Pierwsze kwadranse to wybór gabinetu, zaglądnięcie do wszystkich jego zakamarków, ja np. znalazłam w szafie muchę! Serio! Spójrzcie na zdjęcie! Może zidentyfikujecie właściciela? – napisała.
Mucha już wie, co zrobi ze znaleziskiem. – Tak czy inaczej mucha idzie na licytację na WOŚP! – ogłosiła.
Anna Mucha w nowym resorcie. Opowiedziała o pracy
W dalszej części wpisu poinformowała o swoich pierwszych planach, po objęciu stanowiska. – Pierwsze rozmowy z współpracownikami, służbowy komputer, ustawianie hasła, karta otwierająca bramki w urzędzie, parę kwestionariuszy i dokumentów. Potem przebieżka po urzędzie, od drzwi do drzwi, „dzień dobry, przyszłam się przywitać, itd”. Reakcje pracowników ministerstwa absolutnie wspaniałe, pozdrawiam jeszcze raz wszystkich Państwa! Jeszcze nie do każdych drzwi zapukałam, ale nadrobię to – zauważyła.
– Potem pierwsze duże i długie spotkanie merytoryczne, pierwsze decyzje i plany działania, pierwszy boks w stajni Augiasza pod lupą. Niedługo usłyszycie o decyzjach – dodała.
– Po południu, po powrocie Szefowej z Krakowa, spotkanie kierownictwa i kolejne decyzje. W ministerstwie pali się już niewiele świateł, pracownicy skończyli swoje godziny pracy. Ministrowie zazwyczaj wychodzą ostatni z paczką papierów do przeczytania w domu. I godzinny spacerek, żeby nie zapomnieć o świecie. Tak to mniej więcej wygląda. Podoba Wam się? – relacjonuje.