Radosław Sikorski przebywa w Stanach Zjednoczonych, gdzie oprócz oficjalnych spotkań wziął także udział w spotkaniu w siedzibie amerykańskiego think tanku Atlantic Council. Niespodziewanie szef polskiego MSZ poruszył temat swojego syna.
„Jestem polskim ministrem spraw zagranicznych, moja żona (Anne Applebaum – red.), jak pewnie wiecie, jest Amerykanką. Większość z was zapewne nie wie, że nasz syn jest amerykańskim żołnierzem” – powiedział Radosław Sikorski.
„Moje serce i zobowiązania są z Polską, ale w moim interesie leży również dobrobyt Ameryki oraz to, by pozostała wierna swoim sojusznikom” – dodał Sikorski.
Wystąpienie ministra w głównej mierze dotyczyło konfliktu na Ukrainie. „Czy tego chcemy, czy nie, decyzja Putina o rozpoczęciu największej wojny w Europie od czasu zakończenia II wojny światowej już zmieniła bieg historii. Do nas należy decyzja, czy sami będziemy go kształtować, czy pozwolimy, by kształtowali go inni – w Moskwie, Teheranie czy Pekinie” – mówił Sikorski.
„Po pierwsze, musimy dostarczyć Ukraińcom amunicję, której pilnie potrzebują. Po drugie, musimy zainwestować w nasze bezpieczeństwo, aby stworzyć siłę odstraszania tak potężną, że przyćmi Putina i jego popleczników. I po trzecie, musimy pogłębić i poszerzyć nasze sojusze tak, aby z pozycji siły zapewnić trwały pokój” – dodał.
Przeczytaj również:
- Fico ujawnia, że niektóre kraje UE chcą wysłać wojsko na Ukrainę. „Ciarki przeszły po plecach”
- Polska wyśle wojsko na Ukrainę? Tusk odpowiada
- Obowiązkowa służba wojskowa? Zapytali Polaków. Wynik zdumiewa
Źr. Polsat News